Życie
na emigracji ma swoje plusy i minusy. Jest to na pewno niezapomniana przygoda i
wartościowe doświadczenie. Szczególnie pierwsze miesiące mogą być dość trudne,
adaptacja, przystosowanie się do nowego miejsca, nowych ludzi, zaakceptowanie
zmian. Są ludzie, którzy aklimatyzują się wyjątkowo szybko i już po paru
tygodniach czują się jak w domu.
Innym zajmuje to nieco więcej czasu, a jeszcze inni ostatecznie nie osiągają
celu jakim jest adaptacja w obcym miejscu i decydują się na powrót do ojczyzny.
Ten aspekt emigracji przebiega indywidualnie i nie powinno się porównywać go z
przypadkami innych osób. Jest jednak mnóstwo innych okoliczności i sytuacji
związanych z życiem na emigracji, które dzielimy my, wszyscy emigranci. Jestem
bardzo ciekawa, czy potwierdzicie moją listę rzeczy, które zrozumie każdy Polak
mieszkający na obczyźnie. Żartobliwe zestawienie punktów pod tytułem:
Jesteś
imigrantem, jeśli…
Musiałeś
opowiadać o Polsce niezliczoną ilość razy odpowiadając przeważnie na te same
pytania. Jesteś już tak znudzony tą samą dyskusją, że niektóre regułki znasz
już na pamięć i Twojemu rozmówcy odpowiadasz automatycznie błądząc w tym czasie
myślami zupełnie w innym kierunku. Że w Polsce też mamy lato, że w Polsce język
rosyjski to nie język urzędowy, że nie żyjemy już w Komunie, że w Polsce oprócz
wódki spożywamy również inne napoje, że nie wszystkie Polki to blondynki… A
słowa Powiedz coś po polsku
usłyszałeś tyle razy, że zazwyczaj wypowiadasz jedno i to samo zdanie tylko po
to, by za chwilę usłyszeć, że jest niemożliwe do powtórzenia.
Na
pytanie Dlaczego akurat ten kraj?
odpowiadałeś już równie niezliczoną ilość razy. Pierwsze kilkadziesiąt sprawiło
Ci radość i zawsze starałeś się zaspokoić ciekawość swego rozmówcy wymieniając
wiele zalet danego kraju. Gdy wybiła setka, zaczęło Cię to nudzić i wypowiedź
skracałeś do kilku krótkich zdań zawierających najważniejsze fakty. Dzisiaj
masz ochotę odpowiedzieć Bo tak tylko
po to, aby nie musieć odpowiadać na to samo pytanie po raz tysięczny.
Przy
każdym spotkaniu z polskimi znajomymi zasypywany jesteś pytaniami na temat
Twojego emigracyjnego kraju. Kwestie jak zwykle się powtarzają i znów
opowiadasz o tym samym enty raz.
Do
dentysty umawiasz się w Polsce. A zazwyczaj robi to Twoja mama, która jest na
miejscu.
Drogę
na lotnisko w obu krajach znasz na pamięć. Który autobus, która linia metra,
mijane sklepy, mijane ulice, rozkład jazdy. Zaraz po drodze prowadzącej do
pracy to ta najbardziej wbita w pamięć.
Wracając
z Polski zabierasz walizkę pełną kiełbasy, ogórków, śledzi i ptasiego
mleczka. A lądując w miejscu docelowym zaraz sprawdzasz w Internecie, czy w
pobliżu jest może polski sklep. Tak na wszelki wypadek, gdyby zatęskniło Ci się
za białą kiełbasą, żurkiem, czy polskim Tyskim.
Najczęściej
używany przez Ciebie program komputerowy to Skype, a słowa Słychać mnie?, Ja Cię słyszę,
a Ty mnie? oraz Nie widać Cię! to
te, które zakodowane masz już w głowie i wypowiadają się niemalże same,
automatycznie. A jak już rozmawiasz przez tego Skype, to nie może zabraknąć
pytania o pogodę. I z jednej i z drugiej strony.
Narzekasz
na pieczywo. Nie ma to jak prawdziwy, polski chleb, którego tak brakuje na
emigracji.
Przez
pierwsze tygodnie towarzyszyła Ci bariera językowa, a przy każdej konieczności
otworzenia buzi miałeś wrażenie, że serce wyskoczy Ci z klatki piersiowej. Nie
znając jeszcze dobrze języka uśmiechałeś się miło, gdy nie rozumiałeś Twojego
rozmówcy kiwając głową na potwierdzenie jego tajemniczych słów, lecz w środku
modląc się by jego wypowiedź nie zawierała żadnego pytania.
Słysząc
na ulicy język polski odwracasz się w poszukiwaniu rodaka. A tak, ze zwykłej
ciekawości. P. S. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii już chyba nawet przestali się
odwracać, bo w innym wypadku dostaliby w końcu kręczu szyi.
Nie
nazywasz się już tak, jak nazywałeś się w Polsce. Twoje imię, jeśli nie będzie
tłumaczone na dany język, to przynajmniej w taki sposób wymawiane. Dziękujesz
mamie, że nazwała Cię Anna, a nie Małgorzata, czy Daniel, a nie Włodzimierz.
Choć
raz usłyszałeś od mamy podobne słowa: I
jak ty tam dajesz sobie radę na ten emigracji? Jesz dobrze? Kotlety sobie
jakieś zrób. Schudłeś coś.
Zdarza
Ci się myśleć w obcym języku, a rozmowa po polsku może czasami przysporzyć
problemów, gdy do głowy w pierwszej chwili przychodzą obcojęzyczne słowa. I nie
raz znajdujesz się w sytuacji, w której przetłumaczyć musisz wypowiedź
znajomego, która po polsku nie ma żadnego sensu, a próba rozjaśnienia kończy
się tym, że nie rozumie Cię ani jeden, ani drugi.
Literowanie
Twojego nazwiska w obcym języku wykute masz już na pamięć. Oraz Tak, te literki ł i ć to polskie znaki,
proszę wpisać po prostu l i c.
Spotykasz
się z szokiem obcokrajowców, gdy mówisz im, że Katarzyna i Kasia to to samo
imię. A skrót od Aleksandra to nie Aleks, a Ola. I tak z wieloma, wieloma
imionami…
Kupno
biletów na święta do domu wiąże się dla Ciebie z uczuciem podobnym do wygranej
w Lotto. To zrozumie tylko emigrant.
Przynajmniej
raz, a założę się, że więcej, zdarzyło Ci się porównywać Polskę do kraju, w którym
żyjesz. Ceny, ludzi, zwyczaje, codzienność…
Wstawiając
zdjęcie na facebooka zastanawiasz się, w jakim języku dodać opis starając się
określić liczbę znajomych z Polski i tych zagranicznych i zgadnąć, których jest
więcej.
Jesteś
emigrantem, jeśli pasuje do Ciebie przynajmniej połowa z wymienionych kwestii.
Emigranci, zgadzacie się? Macie jeszcze jakieś inne pomysły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz