czwartek, 28 września 2017

8 nawyków każdego Hiszpana




Wiem, że charakter i sposób bycia zależy od człowieka. Na jego upodobania, hobby, czy fobie ma wpływ wiele czynników, a stare powiedzenie mówi, że każdy człowiek jest inny. Być może jest, ale z pewnością istnieje masa cech, które łączą daną grupę ludzi. Podobnie jest w przypadku narodów. My, Polacy śmiejemy się, że w każdym polskim domu w niedzielę na stole pojawia się kotlet schabowy z mizerią, że w lato chodzimy w sandałach i skarpetach, a do wódki najbardziej lubimy ogórki. Jakie są przyzwyczajenia i cechy wspólne Hiszpanów? Wiecie już, co robić, by zostać potraktowanym, jak jeden z nich, o czym pisałam w tym wpisie. Dzisiaj natomiast poznacie nawyki i zwyczaje narodu hiszpańskiego, czyli to, co robi niemalże każdy Hiszpan, to, do czego musiałam przywyknąć wybierając tej kraj jako miejsce do życia oraz to, na co musi nastawić się każda osoba chętna go odwiedzić.

TAPAS

Czy ktoś zna Hiszpana, który choć raz nie wyszedł na tapas lub pinchos? Zaryzykuję i powiem, że nie. Popołudniowe czy wieczorne tapas to jeden z wielu bardzo typowych dla Hiszpanów nawyków. W Polsce nie mamy w zwyczaju zamawiania w restauracji malutkich porcji kilku dań, stawiania ich na środku stołu i dzielenia między wszystkie zasiadające przy nim osoby. Nie je się również drobno pokrojonej bagietki, na której znaleźć można przeróżne dodatki. Takie mini kanapeczki, w których lubuje się nie jeden Hiszpan i ja. Co zaskoczyć może niektórych jeszcze bardziej to fakt, iż wypad do baru na szybkie tapas i szklankę piwa może odbywać się na stojąco. W Hiszpanii nikogo nie dziwi widok osób stojących przy barze lub wystawionych na zewnątrz beczkach, które pełnią rolę stołów i spożywających swój posiłek gaworząc przy tym wesoło ze swym rozmówcą. 

BUENOS DIAS

W Hiszpanii cześć i dzień dobry mówi się każdemu. To jedno z tych przyzwyczajeń, które bardzo chwalę, bo dobrego wychowania nigdy za wiele. Osoby mijające się w klatce schodowej zawsze pozdrawiają się krótkim „hola” (cześć) i nie muszą być to wcale znani już sobie sąsiedzi, a jakakolwiek osoba, która w klatce akurat się znajduje. Wychodzący z windy (w metrze, w centrum handlowym itp.) również często grzecznie się żegnają. Sprzedawca w sklepie niemalże zawsze przywita Cię głośnym dzień dobry nie czekając często na Twój ruch. Mnie osobiście od razu przyjemniej robi się zakupy w takim miejscu, niż gdybym musiała znosić obrażoną minę pani ekspedientki, która wydaje się, że siedzi tam za karę. 

THE SIMPSONS

Simpsonowie to jedna z ulubionych kreskówek dla dorosłych niemal każdego Hiszpana. Czym byłby zatem obiad bez towarzyszącego mu głosu Homera dobiegającego z głośników telewizora? Posiłek bez Simpsonów nigdy nie będzie już taki sam. Nie wspominając już o tym, że przeciętny Hiszpan zna połowę odcinków na pamięć, a ogrom rzucanych w towarzystwie żartów wiąże się właśnie z tym serialem. Jeśli tak jak ja nigdy nie oglądałeś owej bajki, możesz czuć się dość dziwnie oraz jedynie udawać, że rozumiesz dowcip i śmiać się wraz z tłumem.

VERMUT

Wermut to nazwa alkoholu. Jak podaje nam Google, jest to wino aromatyzowane dodatkami ziołowymi i korzennymi. Dziś jednak w Barcelonie wermut to nie tylko rodzaj alkoholu, ale nazwa rozrywki społecznej, którą jest umawianie się w niedzielę w południe w jednym z barów na skosztowanie wspomnianego wermutu, któremu towarzyszyć może mała przekąska. Hacer el vermut (dosłownie: robić wermut), czyli przytoczone niedzielne spotkanie to tradycja katalońska. Trwa zazwyczaj kilkanaście do kilkudziesięciu minut, a odkąd zwyczaj stał się tak popularny, zamiast wermutu można wypić inny trunek, ale spotkanie wciąż pozostanie nazwane wyjściem na wermut. 

SŁODZIMY, OJ SŁODZIMY

Na pewno nie raz już wspominałam Wam o hiszpańskim nawyku zwracania się do wszystkich guapo, cariño, cielo, mi amor (piękna, kochanie itp.). W Polsce rzadko można usłyszeć sprzedawcę, który nazywa obcą osobę kochaniem lub pięknością, dlatego może być to dość zaskakujące dla osób, które przebywają w Hiszpanii po raz pierwszy. Nie martwcie się o to, że 50 letnia pani w warzywniaku próbuje Was poderwać, bo kochaniem będzie dla niej każdy kolejny klient. Mnie owe zwroty, nazywane przez wielu przesadnym słodzeniem, wcale nie przeszkadzają mimo, że sama tego nie robię, choć niektóre z moich znajomych tak właśnie się do siebie zwracają. Wynika to jednak z mojej natury, ponieważ swych polskich przyjaciółek również nie miałam w zwyczaju nazywać kotkiem i kochaniem mimo sympatii, jaką je darze. 

SOBREMESA

Sobremesa, czyli magiczne słowo, które nie ma swojego odpowiednika w języku polskim, a oznacza okres po spożyciu posiłku w restauracji, w czasie którego zgromadzone osoby rozmawiają, zamawiają ewentualnie jakieś piwo i zwyczajnie odpoczywają po obiedzie. Jest to tradycja często spotykana, gdy na kolację umawia się większa grupa osób, dlatego nie licz na to, że po skończonym posiłku zerwiesz się i spokojnie pójdziesz odpoczywać do domu, gdzie bez krępacji zdejmiesz uciskające wypchany brzuch spodnie. Przygotuj się za to na dodatkową godzinkę rozmów, żartów i śmiechów.

WULGARYZMY

Hiszpanie sporo przeklinają i jest to fakt niepodważalny. Idąc ulicą czy przebywając w barze wulgaryzmy słyszy się codziennie. Nikogo to nie szokuje, nikogo to nie odpycha, nikt nie robi z tego afery. Przeklinają już nawet najmłodsi (niestety), a żadna staruszka na przystanku nie oburzy się słysząc nastolatkę wymawiającą zakazane słowo. Oczywiście są pewne granice i lekarz nie powie do Ciebie „weź te zajebiste tabletki”, pani w piekarni nie rzuci „ten chleb jest wyjebany”, a sprzedawca nie wyżali się klientowi, że „zapierdala od samego rana”. Ale na spotkaniu towarzyskim wulgaryzmy będą zabarwiały niejedno zdanie, żart, czy opowieść.

OLIWA

Oliwa z oliwek w Hiszpanii leje się litrami. Być może przyczynia się do tego również fakt, że kraj ten jest największym na świecie producentem właśnie oliwy. Oliwa na chleb, oliwa do sałatki, oliwa do smażenia. Używana wszędzie i uwielbiana przez każdego. Jaki produkt jako pierwszy kupił mój Hiszpan, gdy wylądowaliśmy lata temu w moim studenckim (więc niezbyt bogato wyposażonym) mieszkaniu w Polsce? Tak, była to oczywiście oliwa, a przy okazji nie mógł się nadziwić, że miała tak wysoką cenę. Toż to skandal smażyć na zwykłym oleju.

Czy dodalibyście coś jeszcze do mojej listy? Można by wymienić jeszcze spuszczanie żaluzji i spanie w ciemnościach, oglądanie meczów piłki nożnej koniecznie w barze, czy pojawianie się na umówionym spotkaniu z 15 minutowym opóźnieniem i wiele innych. Nie chciałam się jednak powtarzać, bo o tych paru sprawach wspominałam przy okazji innych wpisów. A Wy, którzy w Hiszpanii jeszcze nie byliście, myślicie, że odnaleźlibyście się wśród hiszpańskich zwyczajów i nawyków?

poniedziałek, 25 września 2017

Czy w Hiszpanii można żyć bez znajomości języka hiszpańskiego?




Dostaję od Was wiele wiadomości. Zadajecie mi pytania na temat życia w Hiszpanii, dzielicie się planami przeprowadzki, prosicie o rady czy wskazówki. Ja w miarę możliwości staram się na Wasze zapytania zawsze odpowiadać i udzielić ewentualnej pomocy. Nurtujące Was kwestie często się powtarzają, dlatego dzisiaj postanowiłam odpowiedzieć na jedno z najczęściej zadawanych mi pytań przez osoby, które chcą przeprowadzić się do kraju oliwek i słońca – czy w Hiszpanii można żyć bez znajomości języka hiszpańskiego? Pytacie, czy można znaleźć pracę posługując się jedynie językiem angielskim i czy codziennie egzystowanie osoby nie mówiącej po hiszpańsku jest trudne. Postaram się więc dzisiaj przybliżyć tę kwestię wszystkim, których dręczy to pytanie.

Jeśli miałabym krótko stwierdzić, czy w Hiszpanii można żyć bez znajomości języka hiszpańskiego, powiedziałabym, że żyć można, ale życie takie byłoby na pewno odrobinę trudniejsze. Nie jest tajemnicą, że Hiszpanie nie pałają miłością do języka angielskiego, a jego znajomość nie jest ich mocną stroną. To, dlaczego język angielski w Hiszpanii tak kuleje jest odrębną kwestią, którą poruszyłam w jednym z poprzednich postów.

Praca. Owszem, pracę jedynie z językiem angielskim jest się w stanie znaleźć, ale nie jest to zadanie łatwe. Przykładem mogłaby być firma, która poszukuje konkretnych osób właśnie ze znajomością tego języka. Większą szansę na zatrudnienie bez znajomości hiszpańskiego mają osoby mieszkające w miastach typowo turystycznych takich, jak choćby Barcelona. Ze względu na ogromną liczbę odwiedzających może trafić się stanowisko, gdzie pracodawcy przymkną oko na słabą znajomość hiszpańskiego. Oczywiście miejsca, gdzie większością mieszkańców są przyjezdni, jak np. Majorka nazywana drugimi Niemcami, czy Benidorm pełen Anglików będą idealnymi miejscami dla osób poszukujących życia i zatrudnienia w Hiszpanii, ale w języku angielskim. Niestety w przeważającej liczbie miejsc pracy język hiszpański jest wymagany, a przynajmniej jego podstawy pozwalające na swobodne dogadanie się. Jasne, są wyjątki, bo ja też słyszałam o osobach, które znając pięć słów po hiszpańsku znalazły tu pracę bez problemu i to w miejscach, gdzie potrzebny jest bezpośredni kontakt z klientem, np. w restauracji (ciężko mi było to sobie wyobrazić), ale uwierzcie, że język hiszpański poszerza horyzonty i nie skazuje Cię na zaakceptowanie danej oferty, bo „akurat się trafiła i nie wymagają hiszpańskiego”. 

Jak wygląda codziennie życie osoby w Hiszpanii, która posługuje się jedynie językiem angielskim? Można porównać je trochę do życia turysty. Nie wszyscy Hiszpanie czują się komfortowo rozmawiając w obcym języku, często się stresują i w nerwach wplatają słówka z języka narodowego. Bardzo prawdopodobnym jest, że w co drugim miejscu natrafiać będziesz na osoby, które po angielsku nie mówią wcale, dlatego kontakt będzie znacznie utrudniony. Życie w Hiszpanii to nie wakacje i decydując się na przeprowadzkę nie spędzasz czasu w miejscach typowo turystycznych, czy obleganych przez obcokrajowców, gdzie zawsze znajdzie się ktoś, kto bez problemu włada angielskim. Barman z baru Manolo pod Twoich domem, który spędził całe życie za ladą, nie będzie potrafił obsłużyć Cię po angielsku. Pani w supermarkecie usilnie będzie odpowiadać Ci po hiszpańsku mimo powtarzanej jej regułki „No hablo castellano” (Nie mówię po hiszpańsku). Kierowca autobusu wiozącego Cię do wioski obok nie będzie w stanie wytłumaczyć Ci drogi po angielsku. Barman z pubu, w którym zawsze oglądasz mecze FC Barcelony nie podzieli się z Tobą emocjami po grze i nie zagada w trakcie jej trwania. Brzmi to dość brutalnie, ale niestety prawdziwie. Mogłabym przytoczyć mnóstwo historii, gdy to nikt nie był w stanie pomóc osobie mówiącej po angielsku. Tylko parę dni temu będąc w sklepie z zabawkami sprzedawca nie potrafił wytłumaczyć kupującej, że jej karta nie działa i musi zapłacić gotówką. Musiałam ruszyć do pomocy. Na hasło w barze „one beer, please” nie raz słyszałam odpowiedź „dos euros”. Poznałam wiele młodych ludzi, choćby studiując w Barcelonie i niestety poziom ich angielskiego momentami wołał o pomstę do nieba. 

Opowiadam Wam na razie o barach, sklepach, restauracjach. W takich sytuacjach jeszcze jakoś można sobie poradzić. Gorzej, gdy przyjdzie Ci załatwiać sprawy urzędowe. Nie licz na to, że pani w okienku będzie potrafiła obsłużyć Cię po angielsku. Nawet policjanci często kiwają głową, co ma oznaczać „nie rozumiem”. Wybierając się do lekarza nie głupim pomysłem byłoby załatwienie tłumacza, bo w rezultacie możecie tak się dogadać, że lekarz zamiast chorej nogi, zoperuje Ci tę zdrową. Śmieję się oczywiście, ale naprawdę moje wieloletnie doświadczenie mówi mi, że ważne sprawy załatwiane są raczej w języku hiszpańskim. 

Wiecie, że Hiszpanie lubią gadać, prawda? Są gadatliwi i zwyczajnie lubią gadać dla samego gadania. Problem polega na tym, że zazwyczaj lubią oni gadać po hiszpańsku. Krąg znajomych, którzy biegle posługują się językiem angielskim się zacieśnia. Będąc na Erasmusie, gdy odwiedzali mnie moi przyjaciele, czasami czuli się bardzo nieswojo przebywając w grupie osób, które nie posługiwały się angielskim. A takich osób niestety jest sporo. Wybierając się do restauracji Twoja spontaniczna kolacja może zamienić się w koszmar, gdy okaże się, że menu serwują jedynie po hiszpańsku, a w pobliżu nie ma nikogo, kto potrafiłby przetłumaczyć Ci potrawy na zrozumiały dla Ciebie język. Pół godziny spędzasz z tłumaczem w ręku, by całkowicie zapomnieć już o głodzie i burczącym brzuchu.

Nie chcę nikogo przestraszyć i zniechęcić do wyjazdu do Hiszpanii, ale takie są niestety realia. Jasne, zawsze znajdzie się wyjątek od reguły i życie bez języka hiszpańskiego nie jest niemożliwe, ale zwyczajnie trudniejsze i mniej przyjemne. Dlatego wszystkim, którzy planują przeprowadzkę do tego pięknego kraju, najpierw zalecałabym poduczyć się języka hiszpańskiego i opanować przynajmniej jego podstawy. Nie jest to język trudny, dlatego będąc już na miejscu można szybko go załapać. Trzeba być jednak konsekwentnym i postanowić sobie, że rozmawiamy jedynie w języku hiszpańskim, z błędami, niepoprawnie, powoli, ale zawsze po hiszpańsku. Z drugiej strony do odważnych świat należy, więc jak lubicie przygody, to zapraszam. Ale pamiętajcie, że niestety możecie się rozczarować. Hiszpanie, gdy tylko mogą, bez zastanowienia wybiorą język hiszpański, a co niektórzy słysząc angielski mogą uciec w strachu przed koniecznością zmagania się z odpowiedzią w tym właśnie języku.

czwartek, 21 września 2017

Co zrobić, by być jak Hiszpan?


Pisałam Wam już kiedyś o tym, jaki jest typowy Hiszpan. Osoby, które mieszkają w Hiszpanii na pewno bez zastanowienia byłyby w stanie wymienić przynamniej kilka wspólnych cech tej nacji. Tak to już jest, że mimo odrębnego charakteru, wyjątkowej osobowości i własnego temperamentu, również miejsce pochodzenia i wychowania ma wpływ na nas i na nasze przyzwyczajenia. Decydując się na emigrację dla własnej wygody należałoby zaadaptować i przystosować się do danego miejsca. W praktyce nie zawsze okazuje się to tak łatwe, jak brzmi w teorii. Co więc zrobić by być jak ten nasz ekstrawertyczny, radosny 
i… spóźnialski Hiszpan? Jak dostosować się do życia w Hiszpanii, aby móc czuć się w nim jak 
„u siebie”? Przeczytajcie kilka żartobliwych wskazówek, których zastosowanie na pewno ułatwi Wam funkcjonowanie w tym pięknym kraju i kto wie, być może z czasem ktoś nawet nie zauważy, że jesteście Polakami i weźmie Was za tubylców.

RELAKS

No stress. Mottem życiowym wielu Hiszpanów jest relaks i odpoczynek. Nie stresuj się byle drobnostką. Uśmiechaj się, zagadnij panią w sklepie, nie przejmuj się jutrem, liczy się tu i teraz. Nie spiesz się, obowiązki nie uciekną, jeśli dzisiaj nie uda Ci się czegoś załatwić lub wywiązać z umowy, w ogóle się nie martw, zrobisz to dnia następnego. Zawsze musi się znaleźć chwila na poranną kawę przed pracą, którą pijesz każdego dnia. Zaspałeś i spóźnisz się na spotkanie z przyjacielem? Poczeka. 20 minut jest do wybaczenia, zresztą on pewnie też dotrze z opóźnieniem.

JEDZ, JAK HISZPAN

Nie żadna pizza, nie pierogi, czy schabowe klepane w domu. Jedz typowe hiszpańskie specjały, w których miłują się tubylcy. Menú del Día za 9.95 euro byłoby trafnym wyborem. Dwa dania (zapomnij o gorących zupach na pierwsze, a już broń Boże latem!), wino i woda na stole oraz koniecznie pokrojona w koszyczku bagietka. A jak gotujesz w domu, to ową bagietkę kupuj zawsze w piekarni obok. Codziennie. Po obiedzie i obowiązkowym deserze nie odmawiaj serwowanej mini kawki. Jedynym ciepłym napojem, który spożywasz powinna być bowiem kawa. No, ewentualnie napar ziołowy, gdy doskwiera Ci ból żołądka. W domu do obiadu nie zapomnij włączyć Simpsonów. Każdemu szanującemu się Hiszpanowi przy posiłku towarzyszy rodzina żółtych ludków. Przywyknij również do hiszpańskich godzin. W Barcelonie Menú del Día najczęściej zjesz między 13.30 a 16.30, na kolację nie wybieraj się wcześniej niż o 21.30, a sjestę… w sjestę po prostu odpoczywaj, w końcu i tak w większości sklepów znajdziesz wtedy kartkę na drzwiach z wielkim napisem „zamknięte”.

NIE BĄDŹ TURYSTĄ

Unikaj zatłoczonych miejsc. Im więcej ludzi, tym mniej wśród nich Hiszpanów. Miejsca turystyczne zostaw turystom. Koniecznie ukrywaj się w czasie największym upałów. Przy 40 stopniach na zewnątrz zazwyczaj spotkać można jedynie przyjezdnych fotografujących każdą ścianę każdego budynku. Rozmawiaj po hiszpańsku i przede wszystkim rozmawiaj głośno. Po angielsku w Hiszpanii mówią głównie turyści, a Ty za turystę przecież nie chcesz uchodzić. Jeśli jednak przyjdzie Ci już użyć obcojęzycznego słowa, pamiętaj, aby wypowiedzieć je również „po hiszpańsku”, tak jak je czytasz, a przed literkę „s” dodać „e”. Oglądaj zatem espideramana, myj zęby kolgate, zatrzymuj się przed znakiem estop, dodawaj do potraw przyprawę kurry, ucz się na historii o Estalinie i oglądaj filmy Estivena Espilberga.

MIŁUJ WSZYSTKO, CO HISZPAŃSKIE

Na pewno wiesz, że każdy Hiszpan kocha swoją kulturę, jest dumny ze swojego ojczystego języka i hiszpańskich tradycji. No, może nie każdy, bo Katalończyk wyjątkowo kochać będzie kulturę katalońską, a Bask baskijską, ale powszechnie utarło się, że co hiszpańskie to najlepsze. Dlatego oglądaj hiszpańskie filmy, przede wszystkim śmiej się głośno z hiszpańskich komedii. A jeśli zdarzy Ci się obejrzeć coś amerykańskiego, zapomnij o napisach, bo od dziś wszystkie filmy oglądasz z dubbingiem. Muzyka też najlepiej, aby była hiszpańska, zwłaszcza dużo reggeatonu. Shakira i Enrique Iglesias dla Ciebie śpiewać już będą jedynie w języku hiszpańskim.

BĄDŹ JAK HISZPAN

Zapomnij o swoich polskich przyzwyczajeniach. Jeśli chcesz być traktowany jak tubylec, musisz przyjąć ich styl życia. Zacznij od poszukiwań przyjaznego baru niedaleko miejsca zamieszkania, do którego to chodzić będziesz na poranną kawę, oglądać mecze, czy zwyczajnie napić się piwa. Z czasem wszyscy będą Cię już tam kojarzyć i bez pytania serwować Ci Twój ulubiony przysmak. A wspomnianym wyżej meczom niech towarzyszy zawsze wiele emocji, okrzyków i wiwatów. Jeśli mieszkasz w Barcelonie nie zapomnij otradycji niedzielnego wermutu. W południe każdego ostatniego dnia tygodnia wybierz się z grupą znajomych do któregoś z barcelońskich barów na degustację wermutu, czyli rodzaju aromatyzowanego wina. Jeśli któregoś sobotniego wieczoru postanowisz udać się na imprezę, pamiętaj, żeby nie wychodzić z domu wcześniej niż o 1. No chyba, że po to, aby udać się do baru na skosztowanie paru drinków przed wejściem do klubu. Baw się po hiszpańsku, z dyskoteki wychodź wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Oprócz tego, że mówić musisz głośno gestykulując przy tym, jak najwięcej potrafisz, przy okazji nie oszczędzaj języka i rzucaj raz za razem jakiś wulgaryzm, który na pewno ubarwi Twoją historię.

Już wiesz, co robić i jak zachowywać się, by w Hiszpanii czuć się jak tubylec. Nie bierz jednak wszystkiego nazbyt dosłownie, pamiętaj, że żartobliwie i z dystansem to również dewiza Hiszpanów. Tekst jak zwykle napisany jest oczywiście z dużą dawką humoru. Nie ma na celu wyśmiewania się, ani obrażania Hiszpanów i ich przyzwyczajeń, a zwykłe ukazanie hiszpańskich realiów w zabawny i celowo przerysowany sposób. 

czwartek, 14 września 2017

Ciekawostki na temat Hiszpanii



Lubicie czytać ciekawostki z różnych krajów? Ja bardzo. Może właśnie z tej mojej pasji do poznawania świata, a zwłaszcza tych jego aspektów, które nie są tak oczywiste, a bawią, smucą, czy zaskakują, postanowiłam przedstawić Wam dzisiaj kilka fajnych ciekawostek na temat Hiszpanii. Ciekawostek, których być może nie znaliście, bo nie są tak popularne jak słyszane wielokrotnie informacje o tym, że hymn hiszpański nie ma słów, że walki byków to sport narodowy Hiszpanii czy o tym, że Hiszpania to największy producent oliwy z oliwek na świecie. Zapraszam!

1. Mówi się, że każda uliczka w Hiszpanii posiada przynajmniej jeden bar. A zazwyczaj jest ich kilka. W Hiszpanii zawsze znajdziesz więc bez zbędnego szukania miejsce do zjedzenia szybkiej przekąski, czy wypicia piwa.

2. Chleb akompaniuje niemalże każdemu posiłkowi w Hiszpanii. Dodatkowo prawie każda osoba kupuje codziennie świeżą bagietkę. Chleb jedzą na potęgę, ale wyjątkowo grubi wcale nie są. Jak oni to robią?

3. W Hiszpanii odbywa się największa na świecie bitwa na pomidory – La Tomatina. Głodny nie wyjdziesz na pewno.

4. Język baskijski (euskera), którym posługują się mieszkańcy Kraju Basków jest jednym z najstarszych języków świata.

5. Hiszpania w obu Wojnach Światowych objęła pozycję neutralną. 

6. Hiszpanie sprowadzili do Europy m.in.: ziemniaki, tytoń, pomidory, kakao, kukurydzę. Mamy im za co dziękować.

7. Lot z Madrytu do Barcelony to lot, który posiada najwięcej kombinacji w ciągu tygodnia biorąc pod uwagę loty z całego świata.

8. Metro w Madrycie jest drugim najdłuższym metrem w Europie, a szóstym na świecie. Posiada również największą liczbę schodów mechanicznych biorąc pod uwagę stacje metra na całym świecie.

9. Hiszpania plasuje się na pierwszym miejscu na świecie, jako kraj, który oddaje najwięcej organów do przeszczepów. Ukłony.

10. Seat to jedyna hiszpańska marka samochodów, a nazwa danego samochodu to zawsze nazwa któregoś z miejsc w Hiszpanii.

11. Na Wyspach Kanaryjskich można usłyszeć język gwizdany. W 2009 r. język został wpisany na listę UNESCO. Chciałabym to usłyszeć, naprawdę.

12. Hiszpania to najcieplejszy i najbardziej suchy kraj w Europie.

13. Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Może dlatego spożywa się tu aż 30 milinów królików rocznie.

14. Hiszpania posiada około 8 tysięcy km plaż. To trasa dłuższa niż z Madrytu do Moskwy.

15. Hiszpania to jedyny kraj w Europie, który zajmuje się produkcją bananów.

16. Madryt nazywany jest najbardziej zieloną stolicą Europy. Kto był, mieszka? Potwierdzacie?

17. 90% prostytutek w Hiszpanii to nielegalne imigrantki. A z usług owych prostytutek korzysta rocznie powalająca liczba mężczyzn, jedna z najwyższych w Europie.

18. W marcu 2011 roku otwarto lotnisko Castellon-Costa Azahar, którego budowa kosztowała ponad 150 milionów euro. Co ciekawe nie wylądował na nim jeszcze żaden samolot. Hiszpanie lubią wydawać pieniądze, których nie mają.

19. Najbogatszy Hiszpan to Amancio Ortega – założyciel firmy Zara (obecnie 2 najbogatszy człowiek na świecie) z majątkiem wartym ponad $64,5 mld (około 248 miliardów złotych). Dlaczego ja nie wpadłam na to przed nim?

20. 27 marca 1977 roku na lotnisku na Teneryfie doszło do zderzenia dwóch samolotów. w wyniku czego zginęły 583 osoby. Jest to największa katastrofa lotnicza w historii.

21. Najbardziej zabójczą chorobą w Hiszpanii jest rak płuc.

22. Najdroższa restauracja na świecie znajduję się na Ibizie. Nazywa się Sublimotion, a kolacja kosztuje tam 1.700 euro. Ktoś chętny na randkę?

23. Kadyks to najstarsze miasto w Europie.

24. Hiszpania to kraj, w którym spożywa się najwięcej kokainy spośród wszystkich krajów w Europie. Dobrze, że przynajmniej nie afiszują się z tym jak z paleniem ziółka.

25. Według statystyk przeciętny Hiszpan wypija 11.2l alkoholu rocznie, czyli niemalże dwa razy więcej niż średnia spożywanego alkoholu na świecie (6.2l).

26. Hiszpania to kraj z jednym z najniższych wskaźników samobójstw w Europie.

27. W Hiszpanii małżeństwo osób tej samej płci legalne jest od 2005 roku. Dodatkowo Hiszpania jest najbardziej tolerancyjnym krajem na świecie, jeśli chodzi o homoseksualizm. Jedynie 6% ludności uważa, że jest to moralnie nieakceptowane.

Zapamiętajcie te ciekawostki, a będziecie mogli pochwalić się odrobiną niekonwencjonalnej wiedzy przy następnym spotkaniu ze znajomymi. Spodobało się? Udostępnij, aby inni dowiedzieli się, że Hiszpanii nie chwali się jedynie za plaże, wino i oliwki.

Źródło: buzzfeed.com, huffingtonpost.es, donquijote.org

poniedziałek, 11 września 2017

Niepodległość Katalonii. Kiedy, jak i dlaczego?




Dziś, 11 września obchodzony jest Narodowy Dzień Katalonii nazywany Diadą. Nietrudno się domyślić, że to właśnie dzisiaj na ulicach Barcelony pojawiły się tłumy ludzi manifestujących i walczących o możliwość decydowania o własnym losie. 

Niepodległość Katalonii. 

Czy wśród Katalończyków istnieje temat bardziej kontrowersyjny? Głosy są podzielone. Tyle za, ile przeciw. Na początku października odbyć się ma referendum, w którym mieszkańcy Katalonii odpowiedzą na jedno proste pytanie: czy chcą, aby ich wspólnota autonomiczna uzyskała niepodległość w formie Republiki. Rząd hiszpański nie chce, aby owo głosowanie doszło do skutku. Ten opór władz chcą jednak przełamać „rozjuszeni” zwolennicy niepodległości. Wcześniej 85% mieszkańców Katalonii za pomocą ankiety zagłosowało za tym, aby ludność miała prawo podejmowania decyzji w tej sprawie, czyli za możliwością wypowiedzenia się w referendum. Pamiętajcie jednak, że wśród tych 85% są także osoby, które stają w obronie głosowania tylko po to, aby wyrazić niechęć i sprzeciw wobec niepodległości Katalonii. Temat, którego się podjęłam nie jest łatwy i przede wszystkim obszerny w wielu aspektach. Znam Katalończyków, którzy są zapalczywymi zwolennikami uzyskania niepodległości, ale również i takich, którzy o odłączeniu od Hiszpanii nie chcą nawet słyszeć. I jedni i drudzy rzucają słusznymi według nich argumentami, rozpoczynając często trwające godzinami dyskusje. Ja dzisiaj chciałabym skupić się na tej pierwszej grupie. Przy okazji ostatniego spotkania ze znajomymi poruszyłam temat niepodległości i poprosiłam jej popleczników o uzasadnienie swojej decyzji. I to właśnie tymi argumentami, które usłyszałam oraz informacjami, które znalazłam w Internecie, skrupulatnie czytając wiele artykułów na ten temat, chciałabym się z Wami dzisiaj podzielić. Zaznaczę tutaj, że wpis nie ma na celu wywołania wojny na temat tego, czy Katalonia powinna, czy nie powinna ubiegać się o niepodległość. Własnym zdaniem się nie posłużę, gdyż pragnę zachować bezstronność, streszczając Wam jedynie wypowiedzi, które usłyszałam kilka dni temu.

HISTORIA.

Kiedy i dlaczego w głowach Katalończyków narodziła się myśl walki o uzyskanie niepodległości? Bo chyba właśnie od tego powinnam zacząć. Silne demonstracje z wysuwanymi przez strajkujących petycjami niezależnościowymi zaczęły pojawiać się od 2006 roku mimo, iż problem istniał od bardzo dawna. Co wydarzyło się w 2006 roku? Katalonia uchwaliła własną konstytucję nazwaną Estatut de Catalunya. Została ona zatwierdzona zarówno przez rząd kataloński, jak i ten hiszpański. Co jednak stało się później? Trybunał Konstytucyjny zaczął wykreślać z dokumentu wiele artykułów wedle własnego uznania. Co w tym było tak bardzo kontrowersyjne? Fakt, iż owe wykreślone artykuły odnosiły się do spraw, które w innych wspólnotach zaakceptowano. Tylko w Katalonii postanowiono ich zabronić. Powód? Niewiadomy. Trybunał Konstytucyjny nie musi usprawiedliwiać swych decyzji. Wtedy właśnie wzburzenie Katalończyków wzrosło i zaczęto jeszcze głośniej skandować hasła o chęci oddzielenia Katalonii od Hiszpanii. Zagłębmy się jednak odrobinę bardziej w historię całego kraju. Mówi się bowiem, że to wydarzenie z 11 września 1714 roku miało wpływ na dzisiejsze dążenie do uzyskania niepodległości. Tego dnia podczas wojny o sukcesję hiszpańską, po 14 miesiącach oblężenia Barcelona została zdobyta przez wojska Filipa V z dynastii Burbonów i Katalonia utraciła swoją niezależność na 100 lat. Fakt, na którym należy się skupić to atak Hiszpanii na Katalończyków. Z tego powodu po dziś dzień na Camp Nou w trakcie meczów FC Barcelony w minucie 17 sekund 14 (od pamiętnego roku 1714) kibice krzyczą głośno „niepodległość” w języku katalońskim.

Po tym krótkim wprowadzeniu chciałabym przejść do pierwszego argumentu zwolenników oddzielenia się od Hiszpanii.

EKONOMIA.

Katalonia oddaje miliardy euro rocznie do rządu hiszpańskiego w Madrycie. Rząd po otrzymaniu różnych kwot z każdej z 17 hiszpańskich wspólnot sumuje je, potem rozdziela i odsyła mniejszą lub większą kwotę do danej prowincji, w zależności od tego, ile dane terytorium według niego tych pieniędzy potrzebuje. Katalonia jest jedną z najbogatszych wspólnot, dlatego wymaga się od niej większej kwoty. Niestety z wysyłanych miliardów powraca do niej znacznie okrojona część pieniędzy. Tylko w 2016 roku Katalonia otrzymała o 8 miliardów euro mniej, niż dała. Pieniądze te wędrują do innych wspólnot uznawanych przez rząd hiszpański za bardziej potrzebujące. Katalonia od lat stara się o prawo decydowania o własnych pieniądzach. Katalończycy mają dość utrzymywania i finansowania wraz z Walencją i Madrytem reszty Hiszpanii, ponieważ to właśnie te trzy wspólnoty autonomiczne dają dużo więcej, niż ostatecznie otrzymują. Kraj Basków oraz Nawarra posiadają pakt fiskalny, który gwarantuje im możliwość administrowania pieniędzmi z własnego terytorium. Tego samego oczekuje Katalonia. Proszą o to, ponieważ okazuje się, że potrzeby innych wspólnot przekładane są ponad potrzeby Katalonii, w której także brakuje pieniędzy. Podam jeden przykład dla zobrazowania sytuacji. Najszybszy i najlepszy pociąg w Hiszpanii to AVE. Logicznym wydawać by się mogło zatem priorytetowe stworzenie połączenia między dwoma najważniejszymi miastami w Hiszpanii – Madrytem i Barceloną. Barcelona swojej stacji doczekała się dopiero po wielu latach. Okazuje się, że Katalonia jest wyraźnie bagatelizowana przy podejmowaniu decyzji odnośnie połączeń pociągu AVE. Konstruuje się stacje w miejscowościach, które mają zaledwie kilkaset mieszkańców. W miejscowościach, w których z usług AVE korzysta jedynie kilka osób dziennie. Budowa takiej stacji kosztuje miliony euro. Miliony, które płaci Katalonia, bo to za m.in. jej pieniądze ustawia się takie konstrukcje. Problemu by nie było, gdyby nie fakt, że później to w Katalonii brakuje środków na ulepszenie połączeń pociągów, z których dziennie korzysta tysiące ludzi. Według wielu Katalończyków Hiszpania okrada ich terytorium. To właśnie słynne hasło „Espanya ens roba” (Hiszpania nas okrada) skandują zwolennicy niepodległości wierząc w swe przekonania. Należy dodać w tym miejscu, iż wielu Katalończyków uważa, że argument ekonomiczny nie jest wystarczająco przekonywujący, jeśli chodzi o podjęcie tak ważnej decyzji, jak uzyskanie niepodległości. Łącząc go jednak z innymi, nabiera większej mocy. 

Od wyżej przedstawionego motywu niepodległościowego przechodzimy do kolejnego, zasygnalizowanego kilka zdań wstecz.

Katalonia to jedna z mniej lubianych wspólnot. Katalończycy narzekają na nierzadkie niesprawiedliwe i nieprzyjemne traktowanie ich przez resztę Hiszpanii. Wyzwiska, krytyka, obelgi. Z tym właśnie spotyka się część z nich. Zmęczeni są słuchaniem kłamstw na swój temat, obelgami słyszanymi nawet w radiu czy telewizji, porównaniami do nazistów, nazywaniem nacjonalistami i wyśmiewaniem ich języka. Języka, którym posługiwanie się było zabronione przecież przez wiele lat. Przykładów odmiennego i niesprawiedliwego traktowania są setki. Jednym z nich jest wykreślanie artykułów konstytucyjnych oraz zabranianie tego, co w innych wspólnotach jest akceptowalne, o czym pisałam wyżej. Zapytacie: dlaczego Hiszpanie darzą Katalończyków tak wrogimi uczuciami? Ja również o to zapytałam. Jednak ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Czy wiąże się to z tak bardzo różną mentalnością tej nacji? Przejdźmy zatem do krótkiej analizy kolejnego z argumentów za uzyskaniem niepodległości.

KATALOŃCZYCY NIE CZUJĄ SIĘ HISZPANAMI.

Wyznają inne wartości, ideologie. Podczas panowania generała Franco Hiszpania była zamknięta na wpływy ideologiczne innych krajów. Po śmierci Franco powoli następowało otwarcie na nowe prądy, wciąż jednak w Hiszpanii zauważa się mniej europejski światopogląd. Katalonia, być może również przez fakt na swoje położenie, dokonała tego otwarcia nieco szybciej. Wspólnota ta przyjmuje rocznie miliony obcokrajowców. Ludzie nie pozostają obojętni na inne kultury, wzorce, opinie. Słuchają, chłoną wiedzę, zaczynają myśleć w inny sposób. Dlatego właśnie Katalończycy uważają się za trochę innych od Hiszpanów. Innych, ponieważ zwyczajnie nie podzielają wzajemnie swych filozofii. Prawicowa partia rządząca obecnie w Hiszpanii wygrała głosowanie we wszystkich wspólnotach autonomicznych, oprócz dwóch - Katalonii i Kraju Basków. Jest to chyba idealne zobrazowanie różnic w sposobie myślenia, postawach i podejściu do życia mieszkańców Hiszpanii. Sportem narodowym tego kraju są walki byków. Niejedna osoba w ostatnich latach otworzyła zapewne szeroko oczy, zastanawiając się nad charakterem tego „sportu”. Równie zbulwersowani są Katalończycy. Rząd kataloński stworzył prawo, które zabraniać miało uprawiania tej barbarzyńskiej, tzw. rozrywki na terytorium ich wspólnoty. Niestety, rząd hiszpański odrzucił jego petycję. Inny przykład różnych stanowisk? Katalonia usiłowała wprowadzić prawo, które gwarantowałoby osobom w największej potrzebie, zamieszkałym na terytorium Katalonii, że w razie problemów nie pozostaną bez prądu, gazu i wody. Hiszpania znów odrzuciła ten pomysł. Przekonania i poglądy Katalończyków oraz reszty Hiszpanii różnią się w wielu aspektach, stąd chęć odłączenia się od kraju, który nie zezwala na walkę o swoje zasady.

Tymi właśnie argumentami podzielili się ze mną zwolennicy nurtów separatystycznych oraz to te informacje przeczytałam w Internecie. Gdyby tylko im pozwolić, dyskusja zapewne ciągnęłaby się godzinami. Nie jest bowiem łatwo krótko streścić i opowiedzieć o czymś, co rozpoczęło się lata temu, a trwa do dziś. Na pewno najtrudniejsze pytanie, które pojawia się odnośnie tej kwestii to pytanie o to, czy Katalonia słusznie walczy o uzyskanie niepodległości i czy takie rozwiązanie jest dobrą strategią. Byłby to jednak temat na kolejną, bardzo długą dyskusję. Dziś zostawię Was z tymi argumentami, które przeanalizować możecie według własnego uznania.