czwartek, 20 kwietnia 2017

Wskazówki dla odwiedzających Hiszpanię






Powoli rozpoczyna się sezon wakacyjny, coraz więcej ludzi planuje urlopy i szuka miejsc na wypoczynek. Małymi krokami zbliża się lato, choć dni w Barcelonie stają się już coraz cieplejsze, a co za tym idzie, miasto przyciąga coraz większą liczbę turystów. Kiedyś pisałam już o tym, co czeka Cię w Barcelonie (wpis możesz zobaczyć tutaj). Tym razem pomyślałam, że przygotuję mały poradnik dla osób wybierających się do Barcelony (i właściwie całej Hiszpanii), w którym chciałabym ostrzec Was, na co uważać podczas pobytu w tym kraju oraz udzielić kilku cennych wskazówek. Wpis może przydać się też osobom, które planują dłuższy pobyt, czy też wybierają się do Hiszpanii na wymianę studencką – Erasmusa. 

KRADZIEŻE


Punkt pierwszy, bo chyba najważniejszy. Niestety Barcelona roi się od wszelkiego rodzaju złodziei. I to nie byle jakich, a prawdziwych, wyszkolonych kieszonkowców i kanciarzy, którzy robią to od lat. Turyści, którzy często podziwiając uroki miasta bywają rozproszeni, są łatwym łupem. La Rambla – wiecznie zatłoczona, to królestwo kieszonkowców. Radziłabym zostawić w hotelu dokumenty, a nosić ze sobą jedynie kopie, trzymać telefon najlepiej w kieszeni oraz przede wszystkim nie chować w plecaku dużych sum pieniędzy. Uważajcie też na oszustów, którzy proponują rozrywkę w postaci gry, zagadki i w momencie, kiedy jeden z nich zajmuje Twoją uwagę, drugi właśnie Cię okrada. Mają mnóstwo sposobów i doskonale wiedzą, że widząc np. zagubionego turystę, który wyciąga mapę i pyta Cię o drogę, nie przyjdzie Ci do głowy pomyśleć, że to sprytny złodziej próbujący odciągnąć Twoją uwagę. Młodych ludzi chciałabym ostrzec przed kieszonkowcami w dyskotekach, którzy często udają się tam tylko po to, aby kraść. Nigdy nie zostawiaj torebki, kurtki, czy plecaka bez opieki i trzymaj swoje rzeczy blisko siebie. Znam naprawdę sporo historii okradzionych w Barcelonie osób. Uważać też trzeba na plażach, zwłaszcza wieczorami, kiedy nie ma wielu ludzi, a Ty i Twoi znajomi postanowicie wziąć wieczorną kąpiel. Wystarczy chwila, a zaczajony obserwujący Was od dłuższego czasu złodziej, podbiega i chwyta pozostawione przez Was na kocu rzeczy. Nie tak dawno do pewnej znajomej w środku dnia podbiegł mężczyzna ze scyzorykiem grożąc i żądając telefonu. Ja sama padłam ofiarą jednego z kieszonkowców, który w chwili nieuwagi wyciągnął mi z torebki telefon, dokumenty i portfel. Według statystyk owymi złodziejami najczęściej bywają ciemnoskórzy emigranci, dlatego należy na nich uważać. Wakacje wakacjami, ale trzeba mieć niestety oczy wokoło głowy i lepiej unikać ciemnych, pustych uliczek zwłaszcza w dzielnicach niecieszących się dobrą sławą.

CENY


Może Was to zaskoczyć, ale ta sama usługa, czy produkt może różnić się ceną w zależności od tego, czy jesteś tubylcem, czy turystą. Jak łatwo się domyślić, turysta zapłaci więcej. Jak to mówi czasami mój Alberto – te hacen „la guiri” (biorą Cię „na turystkę”). Dlatego czasami, gdy spacerujemy, a ja latam z aparatem robiąc zdjęcia, wchodząc np. do restauracji mówi mi zawsze, żebym schowała sprzęt, bo pomyślą, że nie jesteśmy stąd i spróbują nas naciągnąć. I tak niestety bywa. Turyści niezorientowani w cenach skorzy są zapłacić proponowaną im sumę bez zastanowienia. Nawet w zwykłym sklepiku, gdzie Hiszpan za dwie butelki wody zapłaci o euro mniej, niż typowy turysta. Warto zorientować się wcześniej, przynajmniej mniej więcej w cenach tak, aby wiedzieć, kiedy jest ona celowo zawyżana. Bo może okazać się, że ulicę dalej zapłacimy za ten sam produkt połowę ceny. Czytałam gdzieś, że pewna dziewczyna wyjeżdżając na wakacje właśnie do Hiszpanii, przygotowała sobie listę z cenami niektórych dań i tapas, którą posługiwała się później wybierając restaurację i takim sposobem wiedziała, że 9 euro za patatas bravas, to cena sporo zawyżona. 
 
JAZDA SAMOCHODEM


Hiszpanie niestety nie słyną z kulturalnej jazdy samochodem, a czytałam gdzieś nawet, że w Barcelonie w ciągu minuty mają miejsce 3 kolizje drogowe. Jeżdżą szybko, nie używają kierunkowskazów, czy próbują zaparkować tam, gdzie ewidentnie widać, że się nie zmieszczą. Jeśli podczas swojego pobytu poruszać się będziesz autem, uważaj i bacznie obserwuj, ponieważ czasami niestety musisz myśleć nie tylko za siebie, ale i również za innych. Kolejny znaczący tu punkt to fakt, iż co drugi Hiszpan porusza się skuterem. Są mniejsze i dla wielu wygodniejsze. Nie stoisz w korku, a przepychasz się między samochodami i takim sposobem po chwili jesteś już przy samych światłach. Właśnie na to przepychanie trzeba też uważać, bo czasami kierowcy zapominają, że skuter jest jednak nieco większy niż rower i nie wszędzie się zmieści. Na skuterach jeżdżą wszyscy. Nawet kobiety w szpilkach z torebką zawieszoną na ramieniu. Przy okazji dodam, że miejsca parkingowe w Barcelonie są w większości płatne. Z małym dzieckiem pewnie wygodniej samochodem, ale czasami szybciej i taniej niestety metrem. 

HANDLUJĄCY OSZUŚCI


W najbardziej turystycznych miejscach Barcelony można spotkać ciemnoskórych mężczyzn, którzy sprzedają najróżniejsze produkty. Rozkładają swoje koce, na których leżą torebki, okulary, koszulki piłkarskie, zegarki… gotowe do kupna. Wciskają Ci bajeczkę o tym, że koszulka FC Barcelony za 25 euro jest oryginalna, czy torebka Chanel za 20 euro została zakupiona w samej Francji i wyprodukowana specjalnie dla Ciebie. Nie dajcie się nabrać, produkty te nie są oczywiście markowe. Sprzedaż ta nie jest legalna i nie raz byłam już świadkiem komicznej sceny, kiedy bez zapowiedzi pojawiała się policja, na co mężczyźni dając tajemniczy znak reszcie krzycząc coś w swoim języku, chwytali sznur przymocowany do czterech rogów koca, zarzucali worek z rzeczami na plecy i dawali nogę rozpoczynając pościg z policją. Przy okazji słyszałam, że za zakup takiego produktu można dostać wysoki mandat. Przygotujcie się też na snujących się po plażach i krzyczących głośno najczęściej Arabów: cold beer, coca-cola, fanta! i tak nieprzerwanie. Trafić też można na sprzedawców Mohito, który jednak drinka Mohito w smaku przypomina niewiele oraz Chinki oferujące masaż całego ciała. Nieważne, że protestujesz, ona zachęcając Cię do wydania 5 euro na chwilę cudownego relaksu, zaczyna masować Ci np. stopy, mimo Twych prób ucieczki. 

UPAŁY


Tak, jak wspominałam już przy okazji wpisu o wakacjach z dzieckiem, który możesz przeczytać tutaj, tak i wspomnę teraz – słońce w Hiszpanii bywa zdradliwe. Przy opalaniu naprawdę warto nakładać krem przeciwsłoneczny i chronić się przed poparzeniem. Znam dziewczyny, które mówią – ja kremu nie używam, bo się nie opalę. Opalisz, zapewniam Ci to. W zeszłe lato nie, bo byłam w ciąży, ale dwa lata temu spędziłam pół wakacji na plaży, zawsze z kremem i chodziłam brązowiutka kilka dobrych miesięcy. Lepiej chwytać słońce ostrożniej i wolniej, niż zepsuć sobie wyjazd poparzeniem i cierpieniem przy każdym wykonywanym ruchu. Tak, mnie też to kiedyś spotkało i od tej pory staram się być mądrzejsza. Przy okazji nawadniać oczywiście odpowiednio organizm i ewentualnie nosić nakrycie głowy. 

ŻYCIE NOCNE


Barcelona może pochwalić się naprawdę bogatym życiem nocnym. Mnóstwo tu dyskotek, barów, pubów. W tej różnorodności każdy znajdzie coś dla siebie, bo różne dyskoteki proponują różne style muzyczne. Tym, którzy do Barcelony przylecieli się pobawić, podpowiem, że imprezy nie zaczynają się tu wcześniej niż o 1 w nocy. Większość klubów nie jest nawet otwieranych przed 23, a zabawa trwa do białego rana – dosłownie. Tym, którzy przylecieli odpocząć powiem, aby uważali na pijane osoby, czy pijanych kierowców. W Barcelonie przewija się mnóstwo młodych turystów, którzy bawiąc się zapominają o całym świecie. Nigdy nie wiadomo, co może przyjść im do głowy, a powiem, że sama byłam świadkiem wielu dziwnych zachowań. Hiszpanie słyną ze swojego gorącego podrywu, pod wpływem alkoholu przypływa im więc odwagi. Niebieskookie blondynki to ich boginie, więc przygotuj się na zaczepki i jeśli Ci nie odpowiadają, po prostu nie reaguj. Często niestety bowiem mylą oni zwykłą uprzejmość z zachętą do namiętnego romansu.

KILKA WSKAZÓWEK


Na koniec podam Wam kilka krótkich informacji, które nasunęły mi się na myśl podczas tworzenia tego tekstu.

  • Nie wszyscy Hiszpanie mówią po angielsku, więc można przygotować sobie kilka prostych zwrotów po hiszpańsku, aby móc porozumieć się w ewentualnej podbramkowej sytuacji. W Barcelonie ze względu na ogromną ilość turystów w wielu miejscach angielski nie stanowi już problemu, ale wypuszczając się w mniej znane miejsca, możesz się natknąć na kogoś, kto akurat angielskiego znać nie będzie.
  • Radziłabym zabrać ze sobą paszport, jeśli go posiadasz, ponieważ ja miałam kilka sytuacji, w których mój dowód osobisty nie wart był tutaj nic. Nawet kupno startera do telefonu okazało się możliwe jedynie z posiadaniem paszportu!
  • Wiele razy wspominana już sjesta i zamykanie sklepów i urzędów między 14 a 17. Pamiętaj, że Barcelończycy mają swój harmonogram dnia nawet, co do wydawanych posiłków.
  • W Hiszpanii ludzie witają się dwoma całusami. Nie pomyl się, kiedy przyjdzie Ci witać się ze znajomym Hiszpanem. Całują się wszyscy, no, oczywiście oprócz mężczyzn, i niezależnie od liczby gości. Dotarłeś ostatni na spotkanie z 15 znajomymi? Masz pecha, bo to Ty musisz tańczyć wokół stołu, aby przywitać się z każdym.
Mam nadzieję, że mój mini poradnik przyda się osobom wybierającym Barcelonę, czy ogólnie Hiszpanię na swój cel tegorocznych wakacji. A osoby, które Hiszpanię znają – odwiedziły lub tu mieszkają, zapytam, czy przychodzi im do głowy jeszcze jakaś konkretna rada, którą można by umieścić w tym wpisie?

Jeśli spodobał Ci się mój wpis, możesz udostępnić go dalej. Być może opisane wskazówki okażą się przydatne dla kogoś, kto planuje urlop w słonecznej Hiszpanii :)

niedziela, 16 kwietnia 2017

Wielkanoc w Barcelonie



Wraz z nadejściem wiosny przychodzi Wielkanoc, jedno z najbardziej autentycznych, emocjonalnych i historycznych świąt w Hiszpanii. Semana Santa, czyli Święty Tydzień, kiedy to ulice zdecydowanej większości miast i wsi stają się sceną dla religijnych ekspozycji, w których przenikają się smutek i medytacja upamiętniająca śmierć Chrystusa. Muzyka, sztuka, kolory, pochody i magia uroczystych procesji, w których udział biorą tłumy ludzi – tego można spodziewać się podczas okresu około wielkanocnego w Hiszpanii. 




Sama Barcelona nie słynie z Wielkanocnych procesji. Tradycje świąteczne obchodzi się bardziej w mniejszych miejscowościach otaczających stolicę Katalonii. W Barcelonie nie spotkasz tłumów ludzi celebrujących Drogę Krzyżową, do której przygotowywano się miesiącami. O tym, jak świętuje się Semana Santa w Hiszpanii przeczytasz na wielu innych stronach, gdzie znajdziesz też na pewno zdjęcia i filmy z owych procesji. 


Nasze święta przebiegły spokojnie, w małym gronie – świętowaliśmy naszą trójką i to właśnie tym, jak my spędziliśmy te kilka świątecznych dni, chciałabym podzielić się z Wami w tym poście. 


W moim domu rodzinnym Wielkanoc obchodziło się uroczyście. Może nie tak hucznie, jak święta Bożego Narodzenia, ale zawsze szykowaliśmy świąteczne śniadanie, święciliśmy święconkę i stukaliśmy się jajkami. W tym roku wyglądało to trochę inaczej. Dla kontrastu w rodzinie Alberto Wielkanoc nie była nigdy traktowana, jako wyjątkowy dzień, w który celebrowało się specjalne tradycje i jak sam mówi, od lat traktuje Semana Santa jak zwyczajne wakacje – dni wolne od pracy. 


W Barcelonie ciężko znaleźć wielkie procesje związane z Świętami Wielkiej Nocy, nam niestety nie udało się natrafić na żadne, choć czytałam, że organizowano coś w Wielki Piątek. My świąteczne dni wykorzystaliśmy na spacerowanie i cieszenie się wiosenną pogodą. Wielu Hiszpanów w tym okresie wyjeżdża po prostu na krótkie wakacje nie celebrując w żaden sposób zmartwychwstania Jezusa. Mnie samej taki plan, jak najbardziej by odpowiadał i może za rok uda nam się coś zorganizować poza Barceloną.




Są też i tacy Hiszpanie, którzy święcą Białe Palemki wykonane z suchych liści palm i przygotowują wielkanocny przysmak – torrijas – chleb obtaczany w mące, jajku i mleku oraz posypywany cynamonem i w taki sposób smażony.


To prawda, że my w tym roku nie święciliśmy pokarmów, ani nie udaliśmy się do kościoła w Niedzielę Palmową, ale postarałam się przynajmniej przygotować w połowie polskie wielkanocne śniadanie :D Zabrakło paru detali, w polskim sklepie półki były już praktycznie puste, ale udało się na stół postawić polską kiełbasę, żurek, ćwikłę czy babkę. Specjalnie dla Alberto nie mogło oczywiście zabraknąć jamón serrano. Skromnie, bo jedliśmy tylko we dwoje, Alex może skusi się na coś za rok, ale odeszliśmy od stołu z pełnymi brzuchami.



W większej części Hiszpanii dni wolne od pracy to Wielki Czwartek i Wielki Piątek, w Katalonii wygląda to nieco inaczej. Wielki Czwartek jest normalnym dniem, natomiast to poniedziałek po Wielkanocy również jest świętem. Nazywany Lunes de Pascua (Poniedziałek Wielkanocny) lub Mona de Pascua (Wielkanocna Mona). Nie ma on jednak nic wspólnego ze znanym nam Śmigusem Dyngusem i polewaniem się wodą. Mona to słodki poczęstunek w postaci ciasta i otaczających go czekoladowych figur, które według tradycji właśnie w poniedziałek rodzice chrzestni wręczają swoim chrześniakom. Już kilka tygodni wcześniej sklepy, supermarkety i piekarnie wypełniane są przeróżnie udekorowanymi słodkościami. 



W okresie Wielkanocy do Hiszpanii zjeżdża wielu turystów, aby podziwiać religijne procesje i hiszpańskie tradycje, nie wybierają jednak w tym celu Barcelony, ponieważ tak, jak wspominałam, tutaj tego nie znajdą. Wychodząc na ulicę nie czułam nawet jakiejś wyjątkowej atmosfery, oprócz mnóstwa kolorowych ciast pachnących zza szyb piekarni. Mnie to wcale nie przeszkadza, nie przepadam za tłumami, w których ciężko się poruszyć i w swoim życiu miałam już okazję podziwiać hiszpańską Wielkanoc, także w tym roku wolałam uniknąć tego zgiełku wychodząc na spacer z małym dzieckiem. Został nam ostatni wolny dzień, który możemy spędzić całą trójką. Alex niestety w tym roku nie zje jeszcze swojej Mony, dlatego pomóc mu mogą rodzice… ;) 



Tak właśnie wyglądała Wielkanoc w naszym wykonaniu. Nie były to jakoś wyjątkowo upamiętnione dni. Cieszymy się przede wszystkim długim weekendem w rodzinnym gronie, kiedy możemy spacerować całą trójką, a tata ma wolne od pracy.


A Wam jak minęły te świąteczne dni? Jakie tradycje celebrujecie?





wtorek, 11 kwietnia 2017

Co mówią o nas Hiszpanie?




Pewnie nie raz zastanawiałeś się, jaką opinię na temat Polaków mają obcokrajowcy. Istnieje mnóstwo stereotypów na temat chyba każdej nacji, niektóre trafne, inne mniej prawdziwe. Czasami okazuje się, że nasze oczekiwania względem mieszkańców innych krajów po poznaniu ich bliżej, są tak odmienne od tego, jacy są oni naprawdę. W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam sposób, w jaki postrzegają nas Hiszpanie oraz przybliżyć to, co wiedzą na temat Polski.

JACY SĄ POLACY?

Najpierw przejdę do Hiszpanów, którzy w Polsce nigdy nie byli, a ich opinia oparta jest jedynie na własnej intuicji. Zacznę od tego, że wszyscy zgodnie wyrazili chęć odwiedzenia Polski w przyszłości. Polak kojarzy im się z osobą dość mało otwartą, poważną, surową i sztywną. Choć zdarzyli się i tacy, którzy określali nas jako przede wszystkim wykształconych, pracowitych i spokojnych. Cechy, które wymieniłam jako pierwsze, jakoś nie zaskakują mnie wypowiadane z ust Hiszpana. Nie raz już spotkałam się z stereotypową opinią na temat Polaka pesymisty.
Osoby, które miały do czynienia z Polakami, odwiedziły Polskę, ich znajomi to Polacy, czy po prostu z nimi pracują, przejawiają już bardzo inną postawę. Nazywają nas dobrymi i miłymi osobami skorymi do pomocy. Tutaj również zwrócono uwagę na wysokie wykształcenie, dobre wychowanie oraz pracowitość Polaków. Generalnie w oczach Hiszpanów uchodzimy za spokojnych, aczkolwiek fajnych i rozrywkowych ludzi, choć niestety zimnych i poważnych, którzy mało się uśmiechają. Jedna z osób stwierdziła, że wszyscy Polacy, których poznała byli pesymistycznie nastawieni do życia. Mówią o nas, że szanujemy tradycje i jesteśmy dumni z naszej historii, czego nie ukrywamy. Na pocieszenie dodam, że spora ilość Hiszpanów płci męskiej zgodnie stwierdziła, że Polki są pięknymi kobietami. Ich blond włosy i niebieskie oczy przyciągają ogromną uwagę. Rozbawiła mnie jedna z odpowiedzi, w której pewien Hiszpan zauważył, że niektórzy mężczyźni z Polski wyglądają na niegrzecznych, z którymi lepiej nie zadzierać. Kończąc powiem, że ogólna opinia Hiszpanów na temat Polaków jest wciąż jednak bardziej pozytywna, niż negatywna i według nich jesteśmy po prostu dobrymi ludźmi.

Z CZYM KOJARZY SIĘ IM POLSKA?

Chyba nikogo nie zaskoczy, kiedy powiem, że najczęstszym słowem, które przychodziło im do głowy słysząc – Polska, była II Wojna Światowa. Ogólnie Polska kojarzy im się z Hitlerem, Stalinem, obozami koncentracyjnymi i nazistami. Może wydać się to odrobinę przygnębiające, choć z drugiej strony napawające dumą. Polska zostawiła duży ślad na kartach historii i miło jest słyszeć, że inne kraje również znają nasze dzieje. Polska to dla nich również oczywiście Jan Paweł II, Lech Wałęsa i Solidarność. Z mniej historycznych spraw każdy myśląc o Polsce mówi jedno – zimno. Nie jest to Grenlandia, ale Hiszpanie wiedzą, że w lutym w Polsce można porządnie zmarznąć. Parę osób na pytanie o pierwsze skojarzenie odpowiedziało ziemniaki. Pewnie ze względu na dużą ilość gotowanych kartofli, które spożywa się w Polsce do prawie każdego obiadu. 

CO PODOBA IM SIĘ W POLSCE?

Zapytałam Hiszpanów, którzy odwiedzili Polskę, czy też mieszkają tam na stałe, co najbardziej lubią w naszym kraju.  Wielu z nich ku mojemu zaskoczeniu odpowiedziało, iż uwielbia tak bardzo różne od siebie cztery pory roku. Złocista, polska jesień pełna kolorowych liści, biała zima, zielona wiosna i ciepłe, ale nie nazbyt gorące lato. Jako zaletę podano również komunikację miejską – szybką i dobrze zorganizowaną (dobrze zorganizowana owszem, ale czy szybka? :D). Dodatkowo zwrócono również uwagę na rynek pracy, który oferuje znacznie więcej zatrudnienia niż ten hiszpański oraz wysoki poziom języka angielskiego przede wszystkim wśród młodych ludzi.  Oczywiście podoba im się to, że Polska jest niedroga, choć twierdzić tak mogą jedynie ci, którzy zarabiają w euro, a wydają w złotówkach. I na sam koniec coś, co chyba nikogo nie zaskoczy – Hiszpanom podobają się Polki. Tak bardzo różne od ciemnookich i opalonych Hiszpanek. Niebieskooką blondynkę będą traktować niemalże jak boginię. 

CZEGO NIE LUBIĄ W POLSCE?

Nie mogło obyć się również bez tej części, w której mogą sobie trochę ponarzekać. Zimno, zimno, zimno. Nie przepadają za 15 stopniowym mrozem, czy jesienną pluchą i błotem. Uważają też, że język polski nie należy do najpiękniejszych, a już na pewno nie łatwych. Za wadę podają również zbyt duży wpływ kościoła na sprawy państwa oraz ogólny „ultrakatolicyzm”. Są też tacy, którym przeszkadza spora ilość alkoholu spożywana przez Polaków oraz ich zachowanie zaraz po wypiciu, które określono jako agresywne. Ktoś narzekał, że jeździmy, jak wariaci, choć ja skłaniałabym się raczej ku takiej opinii odnoście hiszpańskich kierowców, którzy nie mają w zwyczaju używać np. kierunkowskazów.

MIEJSCA W POLSCE

Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy okazało się, że Hiszpanie, którzy Polski nigdy nie odwiedzili, byli w stanie wymienić sporo polskich miast – Warszawa, Kraków, Poznań, Gdańsk, Gdynia, Zakopane. Dodatkowo prawie każdy wspominał Auschwitz, a kilkoro widziało Kopalnie Soli. Żeby tylko tak nie słodzić dodam, że są i tacy, którzy nie wiedzą, że w Polsce mamy np. morze ;)

JEDZENIE

Osoby, które próbowały kuchni polskiej wyrażały o niej pozytywne opinie. Pierogi, bigos, kotlet schabowy, żurek, gulasz. Twierdzono, że w Polsce je się naprawdę dużo mięsa i niestety do posiłków nie podaje się tak, jak w Hiszpanii chleba. Ci, którzy nie mieli okazji zasmakować polskich przysmaków, nie mieli właściwie pojęcia, czym charakteryzuje się polska gastronomia.

Informacje zamieszczone w tym poście zdobyłam dzięki przeprowadzonym na własną rękę badaniom. Uogólniłam odpowiedzi i złożyłam je w spójną całość tak, aby nakreślić Wam wizję Polski i Polaków jaką mają Hiszpanie. Czy odpowiedzi Was zaskoczyły? Ja przyznaję, że spodziewałam się mniej więcej takich opinii, a na pewno nie zdziwił mnie fakt, że kojarzy się nas z Hitlerem i II Wojną Światową. O tym, że Polki są uważane za piękne również słyszałam i niestety spodziewałam się słów zimny i poważny w opisie typowego Polaka. Tak bowiem mówią o nas stereotypy. Na szczęście tak wielu Hiszpanów po bliższym poznaniu zdaje sobie sprawę, że jesteśmy otwartym narodem i również potrafimy się bawić, śmiać i żartować.
A Wy jakie opinie na temat Polaków i Polski słyszeliście dotychczas?