W
Hiszpanii status języka urzędowego ma język hiszpański oraz regionalnie:
kataloński, galisyjski i baskijski. Językiem katalońskim, na którym to skupię
się w dzisiejszym artykule, posługują się mieszkańcy Katalonii, Andory,
Balearów oraz częściowo w Walencji i jednego z regionów we Francji. W Katalonii
jest on uważany za pierwszy język tej wspólnoty, a dla wielu jest nawet dużo
ważniejszy niż język kastylijski. Pamiętajcie, aby języka katalońskiego nie
nazwać przypadkiem dialektem, ponieważ mogłoby to rozzłościć Katalończyka z
krwi i kości katalońskiej.
Pierwsze
i najważniejsze pytanie, które przychodzi Wam w tym momencie do głowy, to z
pewnością pytanie o to, czy język hiszpański i kataloński są do siebie podobne.
Ja powiedziałabym, że nie są. Ok, umówmy się, że są, ale jedynie częściowo.
Kataloński jest miksem hiszpańskiego, portugalskiego i francuskiego. Jeśli
znasz te trzy języki, pewnie uda Ci się zrozumieć również cząstkę
katalońskiego. Ja teraz już jestem w stanie wyłapać niektóre wątki z czyjejś
wypowiedzi, lecz było to dużo trudniejsze, jak tylko wylądowałam w Katalonii.
Aby lepiej zobrazować Wam podobieństwo
tych dwóch języków, podam kilka przykładów.
polski hiszpański kataloński
sobota – sábado – dissabte
proszę – por favor – si us plau
dzień dobry – buenos días – bon día
jutro – mañana – demà
zamknięte – cerrado – tancat
otwarte – abierto – obert
Oczywiście
istnieją wyrazy, które brzmią podobnie lub wręcz identycznie, jednak zawsze
mówię: co mi po tym, że zrozumiem trzy z siedmiu wyrazów, jeśli nie sprawi to,
że załapię sens całej wypowiedzi? A tak też się zdarza.
Według
mojej subiektywnej opinii kataloński jest niestety językiem brzydkim (dobrze,
że Alberto tego nie czyta). Ani trochę nie podoba mi się jego brzmienie, stąd
może jakaś wewnętrzna bariera nauki. Hiszpański uważam za język piękny, lubię
się nim posługiwać, a przyswajanie go nigdy nie sprawiało mi większych
trudności. Wiem jednak, iż prędzej, czy później będę zmuszona posługiwać się
tym językiem, ponieważ ułatwi mi to znacznie życie. Dlaczego? A to dlatego, iż
w Katalonii tak, jak wspomniałam język kataloński jest uważany za język
pierwszy, więc wszelkie dokumenty, broszury, papiery, wszystko drukowane jest
właśnie w katalońskim. W Barcelonie nazwy stacji metra, przystanków
autobusowych, stacji kolejowych, ulic są również w języku katalońskim. Zdarzyło mi
się nawet, że menu w restauracji posiadano tylko w tym języku. W przedszkolach
i szkołach dzieci także uczą się w języku katalońskim, co nie oznacza
oczywiście, że hiszpański dla nich nie istnieje. Będąc na Erasmusie mogłam
zdecydować, czy chcę mieć dany przedmiot po hiszpańsku, czy po katalońsku.
Problem pojawił się dopiero, gdy dwa z pięciu przydzielonych mi przedmiotów
wykładano jedynie w katalońskim. Cóż miałam zrobić? Poprosiłam profesorów, aby
mówili po hiszpańsku ze względu na moje pochodzenie i naturalną chęć zaliczenia
przedmiotu. Jeden z wykładowców nie miał z tym najmniejszego problemu, niestety
drugi niespecjalnie się tym przejął, a w odpowiedzi na moją prośbę usłyszałam
jedynie „Jesteśmy w Katalonii, więc mówi się tu po katalońsku. To twój
problem”. Trochę sobie podyskutowaliśmy o tym byciu w Katalonii i mówieniu
tylko po katalońsku, ale ostatecznie przegrałam walkę. Siedziałam więc na
zajęciach i rysowałam w zeszycie koty nie rozumiejąc połowy z tego, co mówił
nauczyciel.
Jeśli
już zaczęłam temat radykalnych Katalończyków, chciałabym go kontynuować,
ponieważ nie chcę, abyście zostali z wizją barcelończyków skandujących pieśni o
niepodległości i wyrzekających się swej hiszpańskości. Uważam, że ogromnym wyolbrzymianiem jest rozsiewanie informacji jakoby Katalończycy nie chcieli mówić po hiszpańsku i woleli nawet mówić po angielsku, aby tylko nie językiem Franco. Później taka wizja barcelończyków ciągnie się po świecie i ludzie boją się, jak to będzie, kiedy zawitają do słynnej stolicy Katalonii.
Odkąd mieszkam w Barcelonie tylko dwa razy spotkałam się z nieuprzejmością
związaną z faktem, iż nie mówię po katalońsku. A na Erasmusie miałam styczność
naprawdę z ogromną liczbą osób. Pierwszy raz to ten na uniwersytecie, który
opisałam wyżej, a drugi to sytuacja z metra, gdzie pewna starsza pani usilnie
rozmawiała ze mną po katalońsku, mimo prób przekonania jej, że owego języka nie
znałam. Ludzie zazwyczaj nie mają problemu z przechodzeniem na język
hiszpański, gdy się ich o to poprosi i nie stroją przy tym wcale żadnych min.
Nikt Cię nie pobije, nie wyzwie, czy nie opluje, jeśli powiesz, że nie mówisz
po katalońsku. Owszem, niewychowani ludzie znajdą się wszędzie, ale nie wkładajmy
wszystkich do tego samego worka. Katalończycy są dumni ze swojej kultury,
języka, odrębności, tradycji, ale nie chodzą po świecie nagabując innych, aby
podzielali ich zdanie. Osobiście nie zgodzę się jedynie z zamysłem posiadania
wszelkiej dokumentacji jedynie w języku katalońskim, ponieważ Katalonia to
wciąż jeszcze Hiszpania, więc obowiązują tu oba języki. Uważam, że powinniśmy
mieć wybór, jeśli chodzi o sprawy tak ważne jak lekarz, urząd, czy szkoła. Jest
to jednak naprawdę trudna kwestia i z własnego doświadczenia wiem, że debaty na
ten temat mogą trwać godzinami, a zakończenie nigdy nie będzie przyjemne.
W
mniejszych miejscowościach otaczających Barcelonę w życiu codziennym da się
słyszeć więcej katalońskiego. Mieszkający tam zwłaszcza starsi ludzie kultywują
swoją odrębność. Być może wiąże się to z faktem, iż w okresie dyktatury
generała Franco rozpoczęto nagminne prześladowania kultury katalońskiej, a co
za tym idzie zabraniano posługiwania się tym językiem. Teraz Katalończycy czują
się wolni i w końcu bez przeszkód i strachu o własne życie mogą cieszyć się
swoją kulturą. Barcelona jednak pełna jest ludzi przyjezdnych, obcokrajowców
czy mieszkańców innych części Hiszpanii, którzy imigrowali do stolicy
Katalonii, stąd na ulicach słyszy się wciąż jednak więcej hiszpańskiego i
ciężko byłoby spotkać osobę, która potrafiłaby posługiwać się jedynie
katalońskim.
Jak
jest z pracą? Bar, restauracja, sklep, centrum handlowe. Tego typu zatrudnienie
zazwyczaj nie wymaga znajomości języka katalońskiego. Inaczej już jest niestety
w przypadku stanowisk takich, jak urzędnik, nauczyciel, psycholog, asystent
socjalny, lekarz i tym podobne. Bardzo często biegłość w języku katalońskim
jest niestety niezbędna. Miasto na szczęście oferuje darmowe kursy językowe,
więc jak to mówią: dla chcącego nic trudnego.
Wiem,
że wiele osób odwiedzających Barcelonę nie zdaje sobie sprawy z siły, jaką
posiada tu język kataloński. Ba, nawet ja sama nie byłam tego do końca
świadoma. Wszyscy wiedzą, że ci Katalończycy mają sobie jakiś tam swój język,
nieświadomie nazywany przez niektórych dialektem, ale dopiero po faktycznym
przebywaniu w Katalonii dochodzi do nich, jak ważną odgrywa on tu rolę.
Jakie
jest moje zdanie na temat katalońskiego? Cóż, póki nie ingeruje on negatywnie w
moje życie, nie mam nic przeciwko. A w planach mam nauczenie się go, choć do
tego będę musiała poszukać gdzieś zgubione już dawno chęci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz