Życie
na emigracji bez wątpienia uczy nas wielu rzeczy. Nie przesadzę, jeśli powiem,
że jest to swego rodzaju szkoła życia. Często kraj, do którego decydujemy się
wyjechać, posiada zupełnie inną od naszej kulturę, zwyczaje, tradycje, czy po
prostu codzienność. Zmuszeni jesteśmy dostosować się do stylu danej nacji, aby
nasze egzystowanie było jak najprzyjemniejsze oraz dużo wygodniejsze. Nierzadko
pewne aspekty dotyczącego innego państwa nas zaskakują, szokują, bawią, czy
drażnią. Czego ja nauczyłam się podczas wciąż trwającej emigracji w Barcelonie? Przeczytajcie!
OTWARTOŚĆ
Samą
siebie określałam zawsze jako osobę dość nieśmiałą i wstydliwą. Moi przyjaciele
mieli w zwyczaju opowiadać o mnie zupełnie odwrotnie, lecz to ja jedyna wiedziałam,
ile kosztowały mnie wystąpienia publiczne i wszelkie tego typu sprawy. Hiszpania
pomogła mi w opanowaniu tej cechy. Na emigracji musiałam stawić czoła wielu wyzwaniom,
załatwiać wszelkie formalności zupełnie sama, odnaleźć się w ich stylu życia, a
wszystko to w obcym przecież języku. Dzięki owej szkole życia wzrosło u mnie poczucie własnej wartości, odwaga i
zdeterminowanie, jeśli chodzi o mnie, czy o moją rodzinę.
BARIERA
JĘZYKOWA
Zanim
przeprowadziłam się na stałe do Hiszpanii, znałam już język hiszpański.
Oczywiście tutaj sporo się on poprawił oraz nabrałam przede wszystkim biegłości
w posługiwaniu się nim. Zanim jednak to się stało, towarzyszyła mi ogromna bariera
językowa. Do tego stopnia, że krępowałam się rozmowy w sklepie mimo, iż
potrafiłam porozumieć się bez żadnego problemu. Emigracja pomogła mi pokonać
paraliż, który pojawiał się za każdym razem, gdy przychodziło mi rozmawiać w
języku hiszpańskim. Dziś, jak na pewno możecie łatwo się domyślić, język
hiszpański nie sprawia mi już żadnych problemów i czuję się w nim bardzo swobodnie.
CIERPLIWOŚĆ
Zawsze
uważałam się za osobę cierpliwą. Naprawdę niełatwo było wyprowadzić mnie z
równowagi. Do czasu. Do czasu, aż trafiłam do hiszpańskich urzędów. Narzekałam
na biurokrację w Polsce. Teraz za nią tęsknię. Hiszpania nauczyła mnie, co to znaczy
potrafić zachować stoicki spokój. Gdy wybieram się do urzędu w celu załatwienia
jakiejś sprawy, nie nastawiam się na 15-minutowe spotkanie. Z góry zakładam, że
potrzebne będą jeszcze przynajmniej dwie wizyty. Takim sposobem mniej się
rozczaruję. Dwie godziny w kolejce po to, aby pani w okienku powiedziała mi, że
należy umówić się wcześniej przez Internet? Zdarzyło się nie raz. Trzy głębokie
wdechy i złość powoli przechodzi. Fachowiec miał się pojawić we wtorek o
godzinie 17? Najbardziej prawdopodobne jest, że zapuka do mych drzwi we wtorek
przyszłego tygodnia z dwugodzinnym opóźnieniem. Tak, Hiszpania potrafi nauczyć
cierpliwości.
CARPE
DIEM
Hiszpanom
można zarzucić wiele, ale jedno przychodzi im naprawdę łatwo – radość z życia.
Nauczyłam się cieszyć z tego, co mam, a nie narzekać na to, czego nie mam. Czerpać
radość z chwil, starać się relaksować i nie stresować z błahych powodów.
Pozytywne nastawienie do życia potrafi zmienić dzień nawet największego gbura.
UŚMIECH
Hiszpania
nauczyła mnie również, że uśmiech i dobre wychowanie wcale nie kosztuje. Głośne
dzień dobry i radosny grymas na twarzy witają mnie w niemalże każdym sklepie.
Od razu przyjemniej robi się zakupy. A jak wiadomo od dawien dawna, bycie miłym
popłaca, ponieważ zazwyczaj wraca do nas ze zdwojoną siłą. Ludzie zupełnie
sobie obcy potrafią wspólnie żartować i rozmawiać, jak znajomi sprzed lat. Im
więcej radości, tym lepiej.
KOLACJA
Czego
jeszcze nauczyła mnie Hiszpania? Tego, że można jeść syte kolacje o godzinie 22
każdego dnia i wcale nie być grubym. Dlatego jeśli na wadze pojawiają się
dodatkowe kilogramy, już nie próbuję zwalać tego na hiszpańską dietę, bo kto
chce, to potrafi. A jeśli już mowa o jedzeniu, to Hiszpania nauczyła mnie
jeszcze jednej ważnej rzeczy. Chleb pasuje do wszystkiego. Chleb do każdego
dania nawet, jeśli ostatecznie miałby być to chleb z chlebem w różnej postaci.
EMIGRANTKA
Życie
na emigracji ukazało mi również realia naszego świata, w którym niestety
emigrant nierzadko nie będzie równy tubylcowi. Inne prawa, niekiedy odmienne
traktowanie, inne benefity, ale i inne obciążenia. Ja na szczęście nie miałam
nigdy do czynienia z rasizmem skierowanym bezpośrednio w moim kierunku, jednak
żyjąc na obczyźnie zaczęłam przyglądać się wielu sprawom z innej perspektywy
oraz dostrzegać niektóre rzeczy, do których wcześniej nie przywiązywałam wagi.
UPAŁ
Hiszpania
nauczyła mnie, iż 30 stopni i palące słońce za oknem, to jeszcze nie upał.
Dopiero gdy rozpływasz się nawet w cieniu, na plaży wytrzymujesz 15 minut w
słońcu bez zanurzenia w wodzie, a jedynymi osobami na ulicy są turyści, wtedy
możemy mówić o prawdziwym gorącu.
JEDEN
KRAJ, A JEDNAK TAK RÓŻNORODNY
Hiszpania
jest dobrym przykładem na to, iż mieszkańcy jednego kraju tak bardzo mogą się
od siebie różnić. Zwłaszcza ostatnie wydarzenia ukazują nam w mocny i dosadny
sposób, jak podzielne potrafi być jedno państwo. Inne ideologie, idee poglądy,
inne myślenie, inne wartości. Jest to smutny fakt, ponieważ wszyscy są braćmi, ale jak widać pochodzenie wcale
nie musi oznaczać przynależności do danej grupy osób.
PUNKTUALNOŚĆ
TO NIE LADA WYCZYN
W
Hiszpanii nauczyłam się, że przybycie na umówione miejsce z 15 minutowym
opóźnieniem jest wybaczalne, nikt o nim nawet nie wspomina, bo właściwie do 20
minut to jeszcze nie spóźnienie. A jeśli wizytę u lekarza wyznaczono Ci na
godzinę 15, nie przejmuj się korkiem w mieście, ponieważ bardzo prawdopodobne
jest, że do gabinetu weszłabyś i tak godzinę później.
LEKTOR
Nauczyłam
się doceniać naszego starego, dobrego, polskiego lektora. Zniosę wszystko,
byleby nie był to dubbing!
ŻYCIE
NOCNE
Po
20 życie nadal toczy się swoim rytmem. Pewnie wpływ na to ma w dużym stopniu
pogoda, dlatego nauczyłam się, że życie wieczorne i nocne również może być
ekscytujące, a na zakupy spokojnie można wyjść o godzinie 19.30. Zmienia się to
trochę, gdy w rodzinie pojawia się nowy członek, ale nie oznaczać to musi, że
po dobranocce każdego dnia powinien być już wykąpany, najedzony i lulany do snu
w rytmie kołysanki.
MARZENIA
SIĘ SPEŁNIAJĄ
Tak,
wyjazd do Hiszpanii utwierdził mnie w przekonaniu, iż te najbardziej upragnione
marzenia kiedyś muszą się spełnić. Najczęściej trzeba pomóc losowi i nie
siedzieć z założonymi rękoma, jednak ciężka praca i determinacja prędzej, czy
później się opłacą.
A
Was czego nauczyła emigracja i Wasz emigracyjny kraj? Podzielcie się
przemyśleniami, bo jestem bardzo ciekawa! A może są podobne do moich?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz