Polska
i Hiszpania. Kraje rzekłabym różniące się niemalże wszystkim. Jak ktoś lubi
przygody i poznawanie nowej kultury, to na pewno odnajdzie się na obczyźnie. Nie
da się jednak ukryć zaskoczenia niektórymi z różnic między krajem ojczystym, a
tym z emigracji. O tym, za czym tęsknię żyjąc w Barcelonie oraz o różnicach między dwoma krajami pisałam już spory czas temu. Podzieliłam się również wizją Polski mojego hiszpańskiego partnera oraz tym jak widzą nas Hiszpanie. O czym więc będzie dzisiaj? Znów o Polsce i znów oczami
Hiszpana, ale tym razem w punktach i zwięźlej. 9 faktów, które zaskoczyły
Alberto, gdy bliżej poznał Polskę.
STUDIA
Alberto
był bardzo zaskoczony tak różną formą studiowania od tej w Hiszpanii. Studia
dzienne, zaoczne, wieczorowe. W Barcelonie nie istnieje taki podział. Mamy
jedynie wybór pomiędzy zajęciami w godzinach wczesno porannych oraz
popołudniowych. I co najważniejsze studia w Polsce są darmowe. Alberto uważa to
za ogromny atut naszego kraju. Wiele młodych osób w Hiszpanii mimo chęci nie
może studiować właśnie ze względu na wysokie koszty nauki. Podobnie jest z
magisterką. Znajomi z uniwersytetu w Barcelonie podziwiali to, że byłam już w
trakcie robienia studiów magisterskich, które dla nich nie są tak łatwe do
osiągnięcia znów z powodu pieniędzy. A jak już mówimy o studentach, to wspomnę,
jakim pozytywnym zaskoczeniem dla Alberto były zniżki studenckie. Wszędzie.
Kino, komunikacja miejska, atrakcje, rozrywki, a nawet restauracje. W
Barcelonie zniżki mają dzieci oraz niekiedy osoby poniżej 26 roku życia.
Promocje dla studentów nie są tutaj w ogóle popularne.
PRZYWITANIE
U
nas podanie ręki, w Hiszpanii dwa całusy. A ten mój Alberto lądując w Polsce po
raz pierwszy zaraz chciał się ze wszystkimi całować.
Przed zapoznaniem każdej nowej osoby musiałam przypominać mu, żeby nie wyrywał
się zaraz do dawania całusów, tylko wyciągnął dłoń. Zaskakuje go do dziś, że
wiele osób wita się zwykłym cześć bez
żadnego kontaktu cielesnego.
TEŚCIOWIE
Teściowie
i nasze słynne mamo i tato. To dopiero był dla Alberto szok. W Hiszpanii nie ma
takiej tradycji i czułby się bardzo nienaturalnie zwracając się do teściów mamo
i tato. Tutaj raczej mówi się do nich po prostu na ty.
NAZWISKO
Jak
pewnie wiecie, w Hiszpanii każda osoba posiada dwa nazwiska – po ojcu oraz po
matce. Dlatego właśnie Alberto był zaskoczony, gdy dowiedział się, że w Polsce
nazwisko mamy tylko jedno. Hiszpańskie feministki miałyby tu niezłe pole do
popisu. Jak to tylko nazwisko ojca? Jak to bez nazwiska matki, kobiety?
Skandal! Dlatego w każdym urzędzie wypełniając dokumentację panie z okienka
zawsze pytają: „A drugie nazwisko?”. A zostając już przy tym temacie kolejną
nowością okazała się dla niego zmiana nazwiska po ślubie. W Hiszpanii te same
nazwisko posiada rodzeństwo. Biorąc ślub osoby zostają przy swych
dotychczasowych.
IMIONA
Stara
polska tradycja mówi o nadawaniu dziecku dwóch imion. Idąc za naszym zwyczajem
ja również chciałam nadać synkowi dwa imiona. Ile musiałam natłumaczyć się
Alberto, że to drugie imię jest jedynie symboliczne i syn nie będzie
przedstawiał się Alexander Leonardo tak, jak ja nie przedstawiam się Aurelia
Hanna. On już to wie, jednak inni niestety nie, dlatego dla nauczycieli w
szkole będzie on Alexandrem Leonardo tak, jak jest Jose Maria, czy Maria
Carmen, czyli jedno dwuczłonowe imię.
LEKTOR
Kto
mieszka w Hiszpanii lub czyta bloga dłużej wie, że w tym pięknym kraju króluje
dubbing. Dubbinguje się wszystko. Od seriali, poprzez reklamy i bajki, aż do
filmów. Nic więc dziwnego, że Alberto przekonany był, że w Polsce również mamy
dubbing. Nie do końca rozumie on funkcję lektora. Zastanawia się, jak to jest
słyszeć dwa głosy mówiące w różnych językach jednocześnie. Ja odpowiadam mu na
to prosto – kwestia przyzwyczajenia.
CIEPŁE
POSIŁKI
Tak,
tak, w Hiszpanii również spożywa się ciepłe posiłki, nie to miałam na myśli.
Rzadko za to je się ciepłe zupy (w lato to skandal!), a niemalże nikt nie pije
gorących napojów, no nie licząc kawy. U nas pierwsze danie to zazwyczaj zupa,
niezależnie od pory roku, w Hiszpanii często sałatka, na ochłodę. Alberto nie
mógł zrozumieć, jak moja mama mogła ugotować zupę pomidorową w LIPCU.
Pozostając przy temacie posiłków kiedyś wspominałam również o różnych godzinach
spożywania ich. Tyczy się to głównie kolacji, którą w Hiszpanii jada się około
godziny 22. W Polsce o tej godzinie zazwyczaj wszelkie restauracje zamykają już
kuchnię, ponieważ ludzie raczej nie jedzą ciepłych dań w nocy. To był kolejny szok
dla Alberto.
CENY
Nie
można by nie wspomnieć o zaskakująco niskich dla Alberto cenach. Do dziś
potrafi wysłać znajomym zdjęcie paragonu, czy obiadu w restauracji z dopiskiem
„jedyne 10 euro”. Ja zawsze śmieję się, że dla każdego, kto zarabia w euro, w
Polsce byłoby tanio. On twierdzi jednak, że nawet nie przeliczając euro na
złotówki nasz kraj to jeden z tańszych do życia. Jedynie wino jest droższe niż
w Hiszpanii. Ale tak to jest, gdy w kraju pije się więcej wina niż wody.
KOŚCIÓŁ
Alberto
przyznaje, że dopóki nie poznał mnie, Polską jako krajem interesował się
niewiele. Dopiero odkąd jesteśmy razem, zgłębia jej historię, politykę i
kulturę. Dlatego ogromnym zaskoczeniem była dla niego liczba osób, które
zobaczył w kościele na chrzcinach Alexa. A zwłaszcza ludzi młodych. Jak sam
twierdzi, w Hiszpanii taki widok nie tylko byłby rzadki, ale niemożliwy. A jak
już mowa o ludziach, to wiecie co jeszcze wprawiło go w zdziwienie? To, że
Polacy są wysocy. I to nie tylko mężczyźni, ale kobiety również.
Oto
właśnie lista tych aspektów, które Alberto wydawały się na pierwszy rzut oka
szokujące. Teraz już się przyzwyczaił, z dumą mówi, że Alex ma dwa imiona, a
nawet czasem prosi mnie o zupę pomidorową. W lato! A jakie fakty odnośnie
Polski zaskoczyły najbardziej Waszych partnerów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz