Hiszpania
dzieli się na 17 wspólnot autonomicznych, które cieszą się dość dużą autonomią.
Jedną z nich, posiadającą obok Kraju Basków najszerszą autonomię, jest
Katalonia, której stolicą jest Barcelona. Posiada ona własny rząd na czele z prezydentem,
a językiem urzędowym jest zarówno hiszpański, jak i kataloński. Katalończycy lubią
podkreślać swoją odrębność i mimo tak dużej autonomii wciąż dążą do wypracowania
samodzielności i marzą o odłączeniu Katalonii od Hiszpanii poprzez uzyskanie
niepodległości. Mimo wielu pozytywnych głosów oraz deklaracji polityków,
Katalonia wciąż przynależy do Hiszpanii i ciężko określić, czy kiedykolwiek się
to zmieni.
Katalończycy
to bardzo dumny naród. Nie mam nic przeciwko dążeniom do uzyskania niepodległości
i zawsze cierpliwie słucham mojego partnera, który również jest zawziętym
Katalończykiem, póki wszystko to nie ma wpływu na jakość mojego życia w tym
kraju. Nie będę zagłębiać się teraz jednak w temat niepodległości tego regionu,
ponieważ nie taki jest cel tego wpisu.
Katalonia
to oaza kulturowa Hiszpanii. Może pochwalić się różnorodnością geograficzną,
dzięki czemu praktycznie każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nadmorskie prowincje
oblegane przez turystów wypoczywających na wybrzeżach Costa Brava i Costa
Dorada; Pireneje – dla miłośników wspinaczek górskich; skarbnica antycznych
budowli – klasztor Montserrat, dzielnica Barri Gòtic, słynna Sagrada Familia i w
końcu, esencja Katalonii – tętniąca życiem Barcelona, której ilość ciekawych
miejsc i zabytków może przyprawić o zawrót głowy. Las Ramblas, architektura
Antoniego Gaudiego na czele z Parc Güell, sięgające chmur
katedry, wzgórze Montjuïc, Palau Nacional z muzeum sztuki i swą magiczną
fontanną, pałac muzyki katalońskiej… to tylko niewielka część atrakcji, które
oferuje nam miasto. Mnie samej udało się odwiedzić większość z nich, jednak Barcelona
ma w sobie magię, która sprawia, że ma się chęć wciąż do niej powracać, a
piękne widoki nigdy nie znudzą nienasyconych oczu.
Oprócz zapierających
dech budowli i przepełnionych złaknionymi słońca turystami plaż, Katalonia
proponuje również własną, wyspecjalizowaną i przepełnioną gamą zróżnicowanych smaków
kuchnię. Swoją różnorodność zawdzięcza ona rozmaitością krajobrazową Katalonii. I tak znajdziemy tu potrawy, w których skład wchodzą wszelakie dobrodziejstwa morza,
ale najemy się również daniami bazowanymi głównie na mięsie. Katalonia słynie z
wyrobu przepysznych wędlin takich jak butifarra (kiełbasa w dwóch odmianach) i fuet (słona, mocno przyprawiona
kiełbasa), które zagryzać można pa amb tomàquet – pieczywem z wtartym
pomidorem, pokropionym delikatnie oliwą.
Posiłek nie byłby kompletny bez
towarzystwa wyśmienitych deserów. Możemy rozkoszować się smakiem m.in. flanu, słynnej
crema catalana, czy słodkich ciasteczek panellets. Kuchnia katalońska jest bardzo wykwintna i choć różni się
znacznie od naszej polskiej, odwiedzając Barcelonę, warto nie zamykać się na
tradycyjne smaki i spróbować czegoś nowego, a być może zaskoczysz samego
siebie.
Skupiając się mniej
na informacjach na temat samej Katalonii, a bardziej na osobistych
doświadczeniach, wrócę do tematu języka. Tak, jak wspomniałam wyżej, Katalonia
posiada dwa języki urzędowe – hiszpański i kataloński, jednakże właściwym
językiem tego regionu jest właśnie język kataloński. I takim oto sposobem
większość dokumentów, począwszy od ulotek, czy menu w restauracjach, poprzez
recepty i wypis ze szpitala, a skończywszy na akcie urodzenia, książeczce zdrowia,
czy dokumencie potwierdzającym meldunek, jest wypisanych w języku katalońskim. Zdarza
się, że otrzymuję kopie w obu językach, ale niestety rzadko. Przyznaję, że
ciężko było mi to zaakceptować, ponieważ jak hiszpańskim posługuję się biegle,
tak kataloński jest mi obcy. Ile dyskusji na temat uniedogodnienia, jakim
jest to dla osób, które nie mówią po katalońsku, żyjąc wciąż jeszcze przecież w
Hiszpanii, prowadziłam z moim partnerem, wiem tylko ja. W samej Barcelonie
ludzie posługują się raczej hiszpańskim, być może również ze względu na dużą
liczbę osób przyjezdnych i przede wszystkim turystów. Ale już w mniejszych miejscowościach
ciągnących się wzdłuż wybrzeża na ulicach słyszy się często kataloński. Katalończycy
nie mają w zwyczaju buntować się, gdy ktoś prosi o mówienie w języku
hiszpańskim, aczkolwiek miałam parę nieprzyjemnych sytuacji. Pamiętam, gdy
pewna kobieta, która zaczepiła mnie na ulicy orientując się, że nie mówię po
katalońsku, odmówiła niegrzecznie zmiany języka. Rodzimym językiem mojego
partnera jest hiszpański i używa go on na co dzień, ze względu na to, że w domu
rodzinnym posługiwano się właśnie tym językiem, aczkolwiek rozumiem, że są
okoliczności, w których wybór ten nie należy do niego. Poprosiłam go jednak,
aby w miarę możliwości będąc w moim towarzystwie stosował język hiszpański tak,
abym nie czuła się niezręcznie, gdy dana osoba zwróci się do mnie pewna tego,
że ja również ją zrozumiem.
Ludzie często
przekonani są, że życie w Hiszpanii, to jak wieczne wakacje. Muszę więc obalić
ten mit. Mimo słońca, które rozjaśnia niebo przez większą część roku, piaszczystych,
złotych plaż i luźnego podejścia do życia Hiszpanów, absolutnie nie czuję się
jakbym była na wakacjach. Nie znaczy to jednak, że nie czerpię przyjemności z
wyżej wymienionych faktów i wciąż uważam je za ogromną zaletę życia w tym
pięknym kraju!
Przepiękne miejsce, aż mi się marzy tam być patrząc na pogodę za oknem :(
OdpowiedzUsuńWspaniały blog, dodaję do ulubionych :*
http://www.viofashion.pl/
Bajka poprostu *,*
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga! Jeśli ci się spodoba zaobserwuj, będzie mi bardzo miło :)
Gabrielle->Klik!
Wcześniej chciałam odwiedzić Hiszpanię. Teraz po przeczytaniu postu jeszcze bardziej ciekawi mnie.
OdpowiedzUsuńOdwdzięczam się za każdy szczery komentarz.
Pozdrawiam,annnathalie.blogspot.com
Mieszkam tu od 3 lat i mimo małego bobasa w domu, wciąż mam wrażenie, że jestem na wakacjach :P Katalonia to jedno z najurokliwszych miejsc na tej planecie :)
OdpowiedzUsuń