Myślisz o przeprowadzce do Barcelony? Chciałabyś przenieść
się tu na stałe, bądź przeżyć krótkookresową przygodę? Czy może po prostu
wybierasz się tu na wakacje? W tym poście chciałabym przybliżyć, na co
przygotować się i czego spodziewać się po pobycie, dłuższym, czy krótszym w
Hiszpanii, w Barcelonie, czy to z rodziną, dziećmi, czy samotnie.
1. SIESTA
Najważniejsza część dnia każdego Hiszpana. Przygotuj się na
to, że wszystkie sklepy lokalne w Barcelonie zamykane są między 14 a 17 na czas tzw. siesty,
ulice pustoszeją, a ludzie udają się do domów/restauracji na posiłek, czy
siestę – drzemkę. Owej drzemki uczy się dzieci od małego. Wiedzą one, że czas
siesty jest niezmienny i często odpoczywa wtedy cała rodzina. W niedzielę również ciężko będzie znaleźć otwarty
sklep, czy nawet supermarket. Banki i wszelkiego rodzaju urzędy w większości kończą pracę o godzinie 14, a w weekendy nie pracują wcale. Dodam tutaj, iż sklepy w miejscach typowo turystycznych
(np. La Rambla w Barcelonie) często nie mają w zwyczaju zamykania lokalu na
czas siesty. W bardzo ciepłych miastach Hiszpanii reguła ta uzasadniona jest
również nieznośnymi upałami we wspomnianym czasie. Lata temu będąc w Sewilli
pamiętam, że w godzinach największych upałów na ulicach ciężko było spotkać
lokalnego Hiszpana, jedynie turystów z lejącym się po plecach potem, ale
dzielnie fotografujących każdy budynek.
2. POSIŁEK
Wybierając się do Hiszpanii warto zapamiętać, że posiłek
tzw. Menú del Día (Menu dnia) składające się z 2 dań, deseru i napoju
najczęściej można dostać do godziny 16. Po godzinie 16 Menú znika z karty dań i zamówić można jedynie pojedyncze posiłki. Tak,
jak pisałam w poprzednim poście, nie martw się, ponieważ Twoje dziecko w
większości restauracji zostanie przyjęte bardzo miło. P.S. W Hiszpanii do
każdego posiłku podawana jest w koszyczku pokrojona bagietka.
3. HAŁAS
Myślę, że nawet osoby, które nigdy w Hiszpanii nie były,
słyszały nieraz, że Hiszpanie są bardzo głośni. To prawda. Rozmawiając dużo
gestykulują, podnoszą głos, śmieją się głośno. Czasami żartuję, że oni nie
mówią, oni krzyczą. Osobom, które lubią spokój i ciszę, czy osobom z dziećmi nielubiącymi
hałasu, nie polecam barów i pełnych restauracji, ponieważ cisza, to ostatnie,
co można tam znaleźć.
4. TŁUMY
Mam na myśli tu oczywiście miejsca typowo turystyczne.
Przykładem takiego miejsca w Barcelonie jest La Rambla – zawsze pełna ludzi,
niezależnie od pory roku, latem jednak, jak łatwo się domyślić przelewa się tam
najwięcej turystów. Nie radzę udawania się tam na spokojny spacer z wózkiem,
którym ciężko manewrować pośród wielkich tłumów, ja przynajmniej nie mam do
tego cierpliwości, zwłaszcza, kiedy grupka ludzi postanowi nagle zatrzymać się
na środku wąskiego chodnika, aby urządzić sobie pogawędkę. Zwiedzając to miejsce
zalecam trzymanie dziecka za rękę blisko przy sobie i przede wszystkim
pilnowania torebek i plecaków.
5. BEZSTRESOWE ŻYCIE
Hiszpanie naprawdę nie lubią się niepotrzebnie stresować. Stres
w końcu skraca życie. Są to ludzie spokojni (nie mylić z cichymi), niespieszący
się, cieszący się życiem. I tak też wychowują swoje dzieci, taki sposób życia
przekazują im w spadku. Może właśnie brak stresu sprawia, że są tacy radości
(słońce przez ¾ roku na pewno też ma z tym coś wspólnego!). Nikogo nie dziwi,
kiedy obcy ludzie zagadują do ciebie, pytają o twój dzień, wciąż się uśmiechają.
Jedynym minusem takiego podejścia do życia może być fakt, iż załatwienie ważnych
spraw zamiast odbyć się w ciągu 15 minut, przeciąga się do 2 godzin (czasami
dni!). Jeśli liczysz, że załatwisz coś raz dwa, a dziecko w tym czasie posiedzi
grzecznie w wózku, zostaw je z tatą/babcią/nianią, bo „raz dwa” nie jest
pojęciem bliskim Hiszpanom.
6. HISZPANIE NIE MÓWIĄ PO ANGIELSKU
Niestety procent ludzi (w tym młodych) mówiących po
angielsku jest bardzo niewielki. Jeśli planujesz przeprowadzkę na stałe,
hiszpański będzie niezbędny. Kiedy spróbujesz odezwać się do kogoś po
angielsku, albo przestraszy się i mrucząc pod nosem, odejdzie, albo zacznie
odpowiadać Ci po hiszpańsku, zakładając, że to, że zadałaś pytanie po
angielsku, nie musi wcale oznaczać, że odpowiedzi nie możesz otrzymać po
hiszpańsku. Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka, aczkolwiek prawdą jest, że
bardzo mało osób tutaj potrafi komunikatywnie posługiwać się językiem angielskim.
7. DWA JĘZYKI
Wybierając się do Hiszpanii warto wiedzieć, że składa się
ona z 17 wspólnot autonomicznych. Niektóre z nich posiadają własny język. W
Katalonii będzie to oczywiście język kataloński, który obok hiszpańskiego jest
językiem urzędowym. Wspominałam już, że większość dokumentów wydawana jest
właśnie w języku katalońskim. Dzieci od małego uczą się w szkołach dwóch
języków. W samej Barcelonie na ulicach słyszy się wciąż więcej hiszpańskiego. Jest to miasto bardzo turystyczne, mieszkają tu Hiszpanie z całej Hiszpanii, a
co za tym idzie osoby, które katalońskim zwyczajnie się nie posługują. Jednak,
gdy udasz się do mniejszych miejscowości, tam już częściej spotkać się można z
katalońskim na ulicach, w barach, restauracjach. Do tego stopnia, że zdarza
się, iż karta dań wydana jest jedynie w języku katalońskim. Ludzie są uprzejmi
i gdy poprosisz o tłumaczenie, czy rozmowę w języku hiszpańskim, nie mają z tym
żadnego problemu, jednakże mnie wciąż jeszcze przyprawia to o pewnego rodzaju
stres.
Do listy zmian i spraw, na które warto nastawić się
przyjeżdżając do Hiszpanii można zapewne dodać jeszcze wiele innych rzeczy.
Wymieniłam te, które wydały mi się najbardziej „rzucającymi w oczy”. Czy Wy
macie inne pomysły?
Na koniec powiem, że będąc w tym kraju radziłabym po prostu
starać się przyjąć ich styl życia, choćby w pewnym stopniu, a oszczędzi to Wam
zwykłego stresu. Wrzucić na luz – to ich hasło przewodnie.
Ja mieszkam w Madrycie. Tu sklepy są pootwierane. Widać coś się zmienia, albo zależy od rejonu.
OdpowiedzUsuń3 i 6 trafnie opisane.
Mnie osobiście strasznie denerwuje to " wychowywanie dzieci" - rodzice sobie, dzieci sobie. Kilka razy widziałam sytuację, że mama z kimś rozmawia, dziecko chce jej coś powiedziedziec, Wola: mamo, mamo, a mama nic. Nawet jak dziecko ryczy i tarza się po chodniku nie robi to na matce wrażenia. A wystarczyłoby na chwilę przerwać rozmowę i zainteresować się dzieckiem. Dla mnie to nie do pojęcia.
Możliwe, że zależy od rejonu, bo tu w Barcelonie sprawa ze sklepami wygląda tak, jak napisałam, a ja wciąż nie mogę przywyknąć :)
UsuńOd bardzo dawna jestem zakochana w Hiszpanii. Moim marzeniem jest, aby zwiedzić ten kraj, może nawet w nim zamieszkać..
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, miło się czyta.
La-karolla.blogspot.com
Hiszpania jest długa i szeroka. Połowa z tych rzeczy wogóle nuw zgadza się z rzeczywistością. Godziny obiadowe w restauracji również są inne,w Madrycie możesz dostać obiad aż do 16;30 - 17. Sklepy w czasie siesty są pootwierane (wolę w tym czasie chodzić na zakupy ;) Hiszpanie lubią się stresować,i widać to codziennie na ulicy,w metrze..... Ciągle wszystko na ostatnią chwilę i szybko. Z 3 i 4 zgadzam się
OdpowiedzUsuńDlatego też mój blog nazywa się mama w BARCELONIE i opisuję, jak wygląda to z perspektywy osoby, która mieszka tutaj.
UsuńBardzo ciekawy post. Mnie osobiście zaskakuje i drażni uciekanie od nauki angielskiego. Sam bylem zaskoczony jak ciężko tam się porozumieć w tym najbardziej międzynarodowym języku. Nawet w Paryżu młodzi na ulicach chetnie ci pomoga wlasnie w tym języku.
OdpowiedzUsuńHiszpanie nie mówią po angielsku, ale Francuzi wciąż jeszcze stoją wyżej w rankingu. Miałeś szczęście (tutaj też znajdziesz wielu, którzy po ang.mówią, sam poznałeś takie osoby), bo we Francji po angielsku nie mówi prawie nikt.
UsuńCiekawe czy z tym luzem i bezstresowością jest tak jak z osławionym dolce vita we Włoszech? Większość emigrantów przyznaje, że im dłużej tam mieszka tym bardziej widzi, że jest to pewien mit i narzekających, zestresowanych Włochów widzi częściej niż możnaby przypuszczać! oby w Barcelonie było inaczej :-)
OdpowiedzUsuńMój Alberto wciąż mi powtarza, że narzekanie to specjalność moja i Polaków :D
Usuńznaczy się narzeka na Polaków? ;-D
UsuńMam trochę inne spojrzenie na to miejsce. :) Nie miałam problem z dogadaniem się na ulicy. Natomiast tłumy tylko w centrum turystycznym. Cała reszta nie stanowiła problemu :)
OdpowiedzUsuńTo musiałaś dobrze trafić :) Hiszpanie bardzo słabo mówią po angielsku i niestety potwierdzają to wszelkie statystki. Tłumy tak - tylko w miejscach turystycznych, tak jak wspomniałam we wpisie. A cała reszta dla mnie też nie stanowi żadnego problemu i nie taki był cel postu :) Nie określiłam tych aspektów, jako problem, a raczej jako ciekawostki i różnice.
UsuńZarówno Barcelona, jak i cała Hiszpania - są moim marzeniem. Fakt, przeprowadzć się tam nie chcę, ale chętnie chwile bym pomieszkała :)
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają :)
UsuńMarzenia są po to żeby je spełniać i podejrzewam że po tej "chwili" chciałabyś zostać tam na resztę życia :)
OdpowiedzUsuńTaki jest obecnie plan :)
UsuńCóż język hiszpański jest najpopularniejszym językiem na świecie, więc Hiszpanie wychodzą z założenia, że inni znają ich język przez to nie przykładają się do nauki angielskiego
OdpowiedzUsuń