sobota, 30 grudnia 2017

Co działo się w Hiszpanii? Podsumowanie 2017 roku



Wielkimi krokami zbliża się do nas 31 grudnia, a co za tym idzie koniec roku 2017. Rok ten przyniósł wiele niespodzianek, zarówno miłych jak i tych mniej przyjemnych. Był to okres intensywny, pełen wzlotów i upadków. Każdy z nas zrobi zapewne rachunek sumienia i zastanowi się, czy był to dla niego rok sukcesów, czy zrealizował swoje plany i osiągnął postawione sobie wcześniej cele. Oprócz osobistych rozmyślań niektórzy z Was być może poświęcą chwilę na przeczytanie krążących po Internecie artykułów – rankingów 2017 roku. Portale prześcigają się w publikowaniu tekstów o najważniejszych wydarzeniach wciąż trwającego jeszcze roku, o najzabawniejszych sytuacjach, najpopularniejszych filmikach na YouTube, czy najbardziej szokujących faktach. I ja nie będę więc gorsza. Przygotowałam dla Was zestawienie najważniejszych wydarzeń, informacji i faktów związanych z Hiszpanią, które miały miejsce w roku 2017. Oprócz poważnych newsów jak zwykle znajdzie się także kilka żartobliwych przykładów, dlatego pamiętajcie, że ranking ten ma być na wesoło.

HISZPANIA:

Atak terrorystyczny w Barcelonie

Tragiczna informacja, która wstrząsnęła całą Hiszpanią. 17 sierpnia na znanej każdemu La Rambli doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęło 14 osób, a przynajmniej 130 zostało rannych. Bez wątpienia najsmutniejsza hiszpańska wiadomość roku.



Niepodległość Katalonii

Od października bieżącego roku Hiszpania żyje jednym tematem – Katalonia i jej niepodległość. 1 października odbyło się referendum, w którym 2 miliony Katalończyków wykazało chęci do odłączenia się od Hiszpanii. Prezydent rządu katalońskiego postanowił zatem ogłosić niepodległość swej wspólnoty autonomicznej, na co nie wydał zgody rząd hiszpański. Następnym krokiem Rajoya było umieszczenie katalońskich polityków w więzieniu, gdzie znajdują się po dziś dzień. Kilku z nich, w tym prezydentowi Katalonii udało się uciec na czas do Belgii, gdzie spokojnie czeka na przebieg dalszych wydarzeń. Obecnie w Hiszpanii wszystko zatem kręci się wokół tego właśnie tematu.

Wybory w Katalonii

Po burzliwych wydarzeniach z dnia 1 października 2017 roku, o których pisałam w akapicie wyżej, premier Hiszpanii Mariano Rajoy zarządził nowe wybory do parlamentu katalońskiego, które odbyły się 21 grudnia. Dla wszystkich Katalończyków była to niezmiernie emocjonująca data, na którą czekali z zapartym tchem.

Pożar w Galicji

16 października Hiszpanie obiegły kolejne przykre informacje. Tym razem dotyczyły pożarów w Galicji, które przyniosły ogromne straty. Pożar trwał kilka dni i obejmował dziesiątki hektarów powierzchni Galicji, Asturii, a nawet Portugalii.

Manifestacja w Barcelonie

18 lutego w Barcelonie odbyła się wielka manifestacja, której motyw przewodni brzmiał "Dość wymówek, przyjmujmy już!", a odnosiła się ona do przyjmowania przez Hiszpanię uchodźców. Jak łatwo można się domyślić manifestacja była oczywiście za tym, aby udzielić azylu wielu uchodźcom.



World Pride Madryt

1 lipca 2017 roku w Madrycie odbyła się największa (podobno) na świecie manifestacja osób homo-, bi- i transseksualnych. Tysiące ludzi zapełniły ulice stolicy Hiszpanii dumne ze swych orientacji i pragnące równości oraz poszanowania.

Gwałt w Pampelunie

Takich przypadków ku rozpaczy jest całe mnóstwo, jednak ten był wyjątkowo głośny. Pięciu mężczyzn brutalnie zgwałciło młodą kobietę podczas popularnej imprezy odbywającej się w Pameplunie w lipcu – San Fermin. Sprawa sądowa wciąż trwa, ponieważ sprawcy wypierają się jakoby dokonali czynu wbrew woli pokrzywdzonej.



Korupcja

W 2017 roku usłyszeć mogliśmy o kolejnych aferach korupcyjnych w Hiszpanii. Korupcja rządu hiszpańskiego nikogo już chyba nie zaskakuje, choć nadal tak samo oburza. W tym roku głośno było o sprawie Gürtela, czy Nóosa, choć aby opisać historie korupcji hiszpańskiej potrzeba by było całego, osobnego wpisu. Informacja, która najbardziej rozbawiła mnie w tym wypadku to podanie tajemniczego nazwiska M. Rajoy zapisanego na liście osób, które otrzymywały pieniądze na czarno oraz spekulacje, kogo może ono dotyczyć, a nawet publiczne artykuły mówiące w swych nagłówkach o sekretnym M. Rajoyu zaprzeczające jakoby miał być to premier Hiszpanii Mariano Rajoy. Komedia czy dramat?

SPORT

Złota Piłka

Cristiano Ronaldo zdobywa Złotą Piłkę, czyli nagrodę wręczaną najlepszemu piłkarzowi roku. Jest to już piąte tego typu wyróżnienie w karierze zawodnika.

Liga Mistrzów

Jestem wprawdzie Mamą w Barcelonie, ale kolejna informacja znów dotyczyć będzie Realu Madryt, który w tym roku wygrał Ligę Mistrzów podobnie jak rok temu. Dwie wygrane tej samej drużyny w następujących po sobie latach w Lidze nie miały dotąd miejsca w karierze żadnej z drużyn.

Pożegnanie Neymara

Wielkiego szumu narobiło także odejście Neymara z barcelońskiego klubu FC Barcelona. Swą ukochaną i jak wiele razy powtarzał wymarzoną drużynę zostawił dla klubu Paris Saint-Germain F.C, który zaoferował za niego kolosalną sumę pieniędzy.

Tenis

W czerwcu bieżącego roku hiszpański tenisista Rafael Nadal przeszedł do historii wygrywając poraz 10. w swej karierze turniej Roland Garros. Żadnemu zawodnikowi w historii tego sportu nie udało się tego dotychczas osiągnąć.


Odejście mistrza

Smutną informację usłyszeliśmy w sierpniu tego roku, kiedy to zmarł Ángel Nieto, hiszpański motocyklista. Posiadał on na swoim koncie 13 tytułów, dzięki którym stał się jednym z najbardziej utytułowanych motocyklistów w historii.

ROZRYWKA

Despacito

Hit! Piosenka Luisa Fonsi oraz Daddy Yankee stała się ogromnym hitem. Nie jest to wprawdzie produkacja hiszpańska, ale bez wątpienia miała ogromny wpływ na kulturę muzyczną również tego kraju oraz przede wszystkim na życie wszystkich młodych ludzi, którzy każdej soboty wychodzili do klubu by przez kilka miesięcy tańczyć w rytm Despacito. Fama już nieco jednak mija…

Tata Cristiano

Cristiano Ronaldo zostaje ojcem po raz drugi i… trzeci. 8 czerwca na świat przyszły bliźnięta Mateo i Eva, które urodziła surogatka opłacona przez piłkarza. Ale to nie koniec niespodzianek w rodzinie sportowca. Kilka miesięcy później, w październiku partnerka Ronaldo urodziła córkę pary, pierwsze dziecko, które zrodziło się z miłości, a nie za pomocą pieniędzy. Zdjęcie, poprzez które młodzi ogłosili światu cudowną nowinę, znajduje się w TOP10 najpopularniejszych fotografii z Instagrama w 2017 roku.



Tata Leo

Leo Messi pozazdrościł koledze po fachu i również postanowił powiększyć swą, czteroosobową już rodzinę. Jakiś czas temu żona piłkarza potwierdziła, że spodziewa się trzeciego dziecka. Tajemnicą wciąż pozostaje płeć malucha.

La que se avecina

Inną ważną informacją w życiu każdego Hiszpana było wypuszczenie kolejnego sezonu popularnej serii La que se avecina. Po ogłoszeniu radosnej nowiny każdy Hiszpan mógł spać już spokojnie czekając z niecierpliwością na cowtorkowy odcinek ukochanej serii, oglądanej już nieprzerwanie od 10 lat.

INFORMACJA ROKU:

Najważniejszą wiadomość tego roku zostawiłam na sam koniec. W 2017 roku debiut swój miał blog młodej Polki na obczyźnie o chwyltliwej nazwie: Mama w Barcelonie. Bloga założyłam wprawdzie pod koniec roku 2016, ale wzięłam się za niego na poważnie oraz naprawdę poświęciłam mu sporo mojego wolnego czasu dopiero w roku 2017. Miejmy zatem nadzieję, że przyszły rok, który zawita do nas już za mniej niż 48 godzin, będzie równie owocny w nowe wpisy, teksty i fotografie, które śledzić będziecie z zainetresowaniem. Oczywiście informacja dotycząca mojego bloga jest jedynie formą żartu, znacie mnie.

Czy dopisalibyście do tego rankingu inne newsy? Całkiem możliwe, że ominęłam jakąś ciekawą nowinkę, o której chętnie przeczytam.

A na sam koniec końców chciałabym życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i szampańskiej zabawy w Noc Sylwestrową! Oby 2018 był jeszcze lepszy niż 2017!

środa, 27 grudnia 2017

Sagrada Familia - 8 ciekawostek, których nie znałeś



Sagrada Familia, niesamowite dzieło katalońskiego architekta Antonio Gaudíego to bez wątpienia najbardziej znana budowla Barcelony. Nie bez powodu nazywana jest ona wizytówką tego miasta, bowiem nawet ci, którzy Barcelony nigdy nie odwiedzili, o Sagradzie Familii na pewno kiedyś słyszeli. W końcu każde miejsce ma ten jeden punkt, który znany jest chyba wszystkim. Paryż ma Wieżę Eiffla, Nowy Jork Statuę Wolności, a Barcelona Sagradę Familię. Osoby, które miały okazję zwiedzić jej zapierające dech w piersiach wnętrze, bez zastanowienia mówią, że jest to jeden z tych budynków, który odwiedzić trzeba przynajmniej raz w życiu. Przed odwiedzinami wypadałoby jednak co nieco o owej pozycji wiedzieć. Przygotowując się do wycieczki często czytamy więc informacje na temat danego miejsca. Internet pełen jest przeróżnych wiadomości i ciekawostek związanych z tą słynną, barcelońską budowlą, dlatego pisząc o niej ciężko jest nie powtórzyć tego, co podają inne strony i zaskoczyć czymś nowym. Ja jednak podjęłam się wyzwania i przygotowałam dzisiaj kilka ciekawostek na temat Sagrady Familii, których mam nadzieję przynajmniej część z Was nie znała, a które przeczytacie z zainteresowaniem.



1. Jak zapewne wiecie, budowa Sagrady Familii ruszyła w 1882 roku, czyli dokładnie 135 lat temu. Kiedy w 1926 roku Antonio Gaudí zmarł, pozostawił jedynie jedną czwartą gotowej budowy. Miał być on świadomy tego, iż nie zdoła ukończyć dzieła swego życia, jak sam o nim mówił, dlatego w pozostawionych projektach odnaleźć można wzmianki różnych stylów architektonicznych, które miałyby ułatwić prace jego następcom. Zakończenie budowy przewiduje się na rok 2026, co łącznie daje nam 144 lata konstruowania (z przerwą podczas Wojny Domowej w Hiszpanii). Jeśli niemalże 150 lat nie wydaje się Wam wystarczająco długim okresem, pomyślcie, że budowa Sagrady Familii trwać będzie dłużej niż konstrukcja egipskich piramid.

2. Gaudí był pomysłowym oraz dobrodusznym człowiekiem. Zlecił on wybudowanie szkoły zaraz obok Sagrady Familii, do której uczęszczać miały dzieci pracownikow, którzy spędzali całe dnie i noce przy konstrukcji tej niesamowitej budowli.



3. Sagrada Familia nie jest katedrą, jak błędnie nazywa ją wielu ludzi. W zamyśle miała być ona zwykłym rzymskokatolickim kościołem, z czasem jednak dostąpiła honoru bycia katedrą. Natomiast w 2010 roku papież Benedykt XVI nadał jej miano bazyliki.

4. W planach przy bazylice stanąć ma 18 wież, czyli 10 więcej niż posiada ona obecnie. Czy wiecie, że każda z wież ma swoje znaczenie oraz zaprojektowana jest dla danej osobistości? 12 z nich symbolizuje 12 apostołów, 4 kolejne to ewangeliści, jedna zaprojektowana została dla Maryi Dziewicy, natomiast ostatnia, najwyższa dla samego Jezusa Chrystusa.



5. Antonio Gaudí po śmierci w nieszczęśliwym wypadku, w którym potrącił go tramwaj, został pochowany według wcześniejszego życzenia we wnętrzach Sagrady Familii. Jego grób podziwiać mogą odwiedzający bazylikę turyści.

6. W 1936 roku podczas Wojny Domowej w Hiszpanii do budowli wdarli się anarchiści i podłożyli ogień niszcząc tym sposobem wiele projektów, szkiców i zapisków. Nie wszystkie z nich udało się odzyskać i odtworzyć.



7. Gaudí był bez wątpienia wyjątkowym architektem. Jego wizje i dzieła są jedyne w swoim rodzaju, czemu nie można zaprzeczyć. Spektakularność swych budowli zawdzięcza kreatywności oraz wzornictwie. Większość projektów bazował na naturze nie umieszczając w nich ani jednej linii prostej. Nie inaczej było w przypadku Sagrady Familii. Sam Gaudí zamieszkał nawet na placu budowy, aby wcielać w życie swoje wciąż ewaluujące pomysły. Uważał on, że powinna ona rosnąć sama, wzbijać się w górę wraz z naturą, dlatego w trakcie budowy tak często zmieniał swe projekty. W środku znaleźć możemy na przykład kolumny uformowane na kształt drzew, które przybierają różne formy tak, jak dzieje się to w przyrodzie. Kolumn strzegą dwa żółwie – wodny oraz lądowy, które reprezentować mają Ziemię oraz Wodę.



8. Po ukończeniu budowy Sagrada Familia będzie najwyższym budynkiem religijnym w Europie mierzącym 170 metrów. Gaudí wierzył jednak, że żadna ludzka twórczość nie powinna przewyższać dzieł samego Boga, dlatego pragnął, aby Sagrada Familia nie wznosiła się ponad górę Montjuïc, która jest najwyższym punktem miasta (185m).

Zapamiętajcie dobrze wymienione ciekawostki, a przy zwiedzaniu spektakularnej Sagrady Familii może uda Wam się nawet zawstydzić samego przewodnika. Czy znacie jeszcze inne, ciekawe informacje na temat najdroższego dzieła Gaudiego? 

Jeśli wpis Ci się spodobał, udostępnij, a będzie mi bardzo miło.

niedziela, 17 grudnia 2017

Święta Bożego Narodzenia w Hiszpanii



Święta Bożego Narodzenia w Hiszpanii mają podobną atmosferę do tych w Polsce. Również jest to czas rodzinny, czas miłości, ciepła i jedności. Jedni obchodzą je bardziej, inni mniej religijnie, ale duch Świąt towarzyszy nam już od końca listopada. Ulice rozświetlają tysiące kolorowych świateł, na wielkich placach ku niebu pną się wystrojone choinki mieniące się w blasku gwiazd, a z witryn sklepowych śmieją się do nas aniołki, renifery oraz ubawiony pakowaniem prezentów Mikołaj. Bałwana w Barcelonie spotkać możemy jedynie z plastiku, waty lub jeszcze bardziej wymyślnych materiałów, śniegu tu bowiem raczej nie widać. Ale święta to przecież nie tylko bombki, prezenty i Mikołaj. Okres ten wiąże się z ogromem tradycji często przypisanych danemu miejscu. I to właśnie hiszpańskimi zwyczajami bożonarodzeniowymi chciałabym podzielić się z Wami w dzisiejszym wpisie. Hiszpanie bowiem nie dzielą się opłatkiem, na stole nie króluje karp, a i nie naliczymy na nim koniecznie 12 potraw. Nikt nie wyciąga spod obrusu sianka i nie przygotowuje pustego talerza dla zbłąkanego wędrowca. Przeczytajcie zatem o tym, jak świętuje się ten piękny czas w ciepłej Hiszpanii i podzielcie się Waszymi doświadczeniami.



OZDOBY ŚWIĄTECZNE

Tak jak wspomniałam wyżej, w Hiszpanii również stroi się ulice, domy i sklepy we wszelkie świąteczne ozdoby. Niewiele zatem różnią się one od tych, które podziwiać możemy na polskiej ziemi, czy od tych oglądanych w amerykańskich filmach. Warto jednak wiedzieć, że dekoracja, która króluje podczas hiszpańskich świąt to szopka betlejemska. Tradycyjna szopka, w której znajdziemy Maryje, Jezuska, zwierzęta, pasterzy oraz Trzech Króli. W pobliskim sklepie kupić można szopkę od rozmiaru talerza do rozmiaru telewizora. Kościoły i popularne miejsca chwalą się przepięknymi, ogromnymi i bogato zdobionymi szopkami. Organizuje się nawet konkursy na najbardziej urokliwą szopkę. Innym świątecznym akcentem jest ognistoczerwony kwiat - poinsettia (poinsecja, nazywana także wilczomleczem nadobnym lub gwiazdą betlejemską), który dostać można w każdym sklepie już od połowy listopada. 



PEDIR EL AGUINALDO

Jest to hiszpańska tradycja, która w dosłownym tłumaczeniu brzmi: prosić o podarunek. Dzieci i młodzież wędrują po wiosce pukając w drzwi sąsiadów, śpiewają przy tym kolędy i przygrywają na tradycyjnych instrumentach: bębenku, tamburynie i zambombie (intrument ludowy). W zamian od uprzejmych ludzi dostają najczęściej przeróżne słodkości, a co niektórzy nawet drobne pieniądze. 



LOTERIA

Hiszpania ma także inny, nietypowy zwyczaj bożonarodzeniowy. Każdego roku przed świętami organizowana jest specjalna loteria - El Gordo (Gruby). Jej nazwa odnosić się ma do wyjątkowo wysokiej nagrody, której oprzeć nie mogą się nawet najwięksi przeciwnicy hazardu. El Gordo nie jest bowiem zwykłą loterią, a wielką krajową tradycją, która doczekała się własnych kreatywnych reklam telewizyjnych trwających nawet do kilkunastu minut i zawsze przedstawiających inną, ciekawą historię związaną z grą. Dnia 22 grudnia całe rodziny zasiadają wygodnie na domowej kanapie i w oczekiwaniu śledzą przebieg losowania. Czy Ty w tym roku kupiłeś już swój los?


TIÓ DE NADAL

Każdy region Hiszpanii oprócz ogólnych tradycji ma również własne, odpowiednie tylko dla danej wspólnoty zwyczaje. Jesteście ciekawi, kto przynosi prezenty dzieciom w Katalonii? Mikołaj ma bowiem swojego pomocnika. Tió de Nadal to katalońska tradycja świąteczna znana głównie tym najmłodszym. Tió de Nadal, czyli interesująca postać ze zdjęcia to nic innego jak udekorowany na kształt zabawnego stworka pień drzewa. Parę tygodni przed Bożym Narodzeniem Tió de Nadal zajmuje honorowe miejsce w katalońskim domu, często przy choince każdego dnia oczekując poczęstunku. Dzieci zostawiają mu ciasteczka, owoce i inne smakołyki karmiąc go aż do dnia Wigilii Bożej Nocy. 24 grudnia przed snem maluchy stukają w stworka patykami śpiewając przy tym odpowiednie piosenki po to, by 25 grudnia z samego rana znaleźć pod wcześniej podarowanym mu kocem górę słodkości. Całemu rytuałowi towarzyszy jedna zasada - im więcej smakołyków zje Tió de Nadal, tym więcej wyrzuci z siebie później prezentów. 



POTRAWY

Hiszpańskie potrawy, które znajdą się na wigilijnym stole różnią się na pewno od dobrze nam znanych pierogów, barszczu czy ryby po grecku. W ten wyjątkowy dzień nie może zabraknąć owoców morza przygotowanych na wiele sposobów. Dodatkowo wszelkiego rodzaju mięso przyrządzane według wymyślnych przepisów, a także ryby. Można by rzecz, że w Święta, bo zarówno podczas uroczystej kolacji 24 grudnia, jak i rodzinnego obiadu 25 grudnia je się wszystko. Grzechem byłoby pominięcie wszystkich świątecznych słodkości: turrón, marcepan, słynny Roscón de Reyes, czyli ciasto Trzech Króli, Tronco de Navidad (rolada biszkoptowa), czy podawane głównie w Katalonii panellets - małe ciasteczka z różnymi dodatkami. 



WIGILIA I BOŻE NARODZENIE

24 grudnia Hiszpanie podobnie jak my zasiadają do wigilijnego stołu i cieszą się czasem spędzanym z rodziną. Niektórzy śpiewają nawet kolędy. Stara hiszpańska tradycja mówi o tym, że prezenty dostaje się 6 stycznia, w dzień Trzech Króli, ponieważ to właśnie owi Królowie obdarowują podarkami tak, jak było to w przypadku nowonarodzonego Jezusa. Wspomnę, że dzień ten także jest tu hucznie obchodzony, a towarzyszą mu parady, imprezy, śpiewy i przebieranki. Dzisiaj jednak wiele rodzin przyjęło zwyczaj dawania upominków także 24 grudnia wyciąganych spod świecącej wesoło choinki, lecz zazwyczaj są to drobne podarunki, na te wielkie prezenty w Hiszpanii czekać trzeba do 6 stycznia. Tego samego dnia w wielu domach wieczorną porą całe rodziny zasiadają przed odbiornikami telewizyjnymi, aby wysłuchać corocznej świątecznej mowy Króla Hiszpanii, a o północy podobnie jak w Polsce ci najbardziej wytrzymali udają się do kościoła na Pasterkę zwaną tutaj la Misa del Gallo.
25 grudnia miejsce ma uroczysty obiad znów spędzany w gronie najbliższych. A 26 zjada się resztki po dwóch dniach laby i obżarstwa.

Święta Bożego Narodzenia to czas wyjątkowy. Ma być on okresem radości, ciepła, szerzonej miłości i tolerancji. O ile ciekawiej jest, gdy okazuje się, że na stole wigilyjnym obok karpia i pierogów znajdziemy turrón i Ciasto Trzech Króli. Jak interesującym doświadczeniem mogą być święta obchodzone według tradycji innego kraju oraz jak miło jest ukazywać zwyczaje Twojej ojczyzny. Podzielcie się innymi hiszpańskimi lub odpowiednimi jedynie dla danej wspólnoty autonomicznej tradycjami, bo na pewno coś umknęło mojej uwadze, a także wielu z pewnością jeszcze nie znam.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Błędy językowe popełniane przez Hiszpanów



Czy język hiszpański to trudny język? Na pewno nie trudniejszy niż polski, więc to już połowa sukcesu. Spotkałam się z większością przychylnych opinii, jeśli chodzi o jego naukę. Podobno dość szybko wchłania się wiedzę na jego temat. Czy zatem poprawna wymowa, gramatyka i pisownia może okazać się kłopotliwa dla rodowitych Hiszpanów? Wygląda na to, że tak. Wspominałam Wam kiedyś, że odkąd mieszkam w Hiszpanii na stałe oraz biegle posługuję się językiem ojczystym tego kraju, zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele błędów w mowie oraz piśmie popełniają tubylcy. I kiedy mówię wiele, wcale nie przesadzam. Gdy mieszkałam w Polsce nie do pomyślenia było, aby szanująca się osoba na wysokim stanowisku zawodowym popełniania błahe, językowe błędy. Niesmaczne wydawało mi się to, gdy szef czy nauczyciel wypowiadał się niepoprawnie. Nieakceptowane w mej głowie były oficjalne maile, listy i przesyłki napisane z błędami ortograficznymi. W Hiszpanii takie sprawy przestały mnie już szokować. Nie chcę oczywiście przedstawić teraz narodu hiszpańskiego jako głupich, niewyedukowanych i z brakiem kultury, skądże. Dostrzegam teraz po prostu, że mój Hiszpan nie kłamie, gdy mówi, że ja (czy inni obcokrajowcy) mówię lepiej, a przede wszystkim bardziej poprawnie niż połowa populacji Półwyspu Iberyjskiego. Wpływ ma na to prosty fakt: my uczymy się często języka z książek, kursów, przy pomocy nauczycieli, stąd przyswajamy od początku poprawne formy. Z drugiej jednak strony, czy tak ciężko zapamiętać, że nie mówi się poszłem, nie pisze się wziąść, ani wrucił oraz że uje się nie kreskuje (odpowiedniki banalnych polskich błędów, które można by porównać do tych hiszpańskich)?

W dzisiejszym poście chciałabym zatem przedstawić Wam kilka najczęściej popełnianych błędów w języku hiszpańskim, których dopuszczają się Hiszpanie. Zwróćcie uwagę i zapamiętajcie ich poprawne formy.

 MIESZANIE LITEREK

Jednym z częstszych błędów, z którym się spotykam jest niepoprawna pisownia wyrazów z literami: v, b, h, y, ll. Zarówno b i v oraz y i ll w swej wymowie brzmią dość podobnie, choć nie identycznie. Wielu Hiszpanów myli je zatem i pisząc dane słowo używa niepoprawnej formy. Boy (voy), pensava (pensaba), iva (iba), valla (vaya),yover (llover). W języku hiszpańskim spółgłoska h jest niema, co oznacza, że nie wymawia jej się, gdy występuje w danym słowie. Jedna literka, a sprawić może tyle kłopotów. Dziwnym trafem tam, gdzie być powinna, jej brakuje. Tam gdzie natomiast nie jest jej miejsce, stoi wpychając się między resztę członków abecadła. A ido (ha ido), echo (hecho), hir (ir), ermano (hermano).

TRYB ROZKAZUJĄCY

W teorii brzmi prosto, w praktyce wygląda dość trudniej. Największe problemy w trybie rozkazującym języka hiszpańskiego sprawia druga osoba liczby mnogiej – wy. Zróbcie, idźcie, pokażcie, myślcie. Poprawna forma czasowników regularnych powstaje przy dodaniu odpowiedniej końcówki –id, -ad, -ed. Przykłady: venid, mirad, hablad, comed, vivid. Jak natomiast mówią często Hiszpanie? Wydając polecenie grupie osób używają po prostu formy bezokolicznikowej danego czasownika, co jest oczywiście w tym wypadku niepoprawne. Przykłady błędnego użycia: Venir aquí! Mirar la chica! Iros a casa! Comer el bocadillo ya!

ZAIMKI PRZED IMIONAMI

Jeden z moich ulubionych. Dodawanie EL, LA przed imionami. I takim sposobem powstaje nam słynne el Paco, la María, el Alberto, la Aurelia, el Felipe, la Ana, el Carlos… Przyznaję, że to taka moja osobista obsesja. Uszy mnie bolą, gdy słyszę He quedado con la Eli. He hablado con el Victor. Nie, nie i jeszcze raz nie. Jako ciekawostkę dodam, że w języku katalońskim taka forma jest poprawna, ponieważ mówi się właśnie la Carmen, el Jose, czy la Raquel. Katalończycy w tym przypadku mogą mieć zatem wymówkę swego niepoprawnego mówienia w języku hiszpańskim.

CZAS PRZESZŁY DOKONANY

Wydawać by się mogło, że Pretérito Indefinido to bardzo prosta sprawa. Opisuje wydarzenia mające miejsce w konkretnym momencie w przeszłości. Czasowniki regularne, nieregularne. Do tej pory wszystko ok. Schody pojawiają się natomiast, gdy Hiszpanowi przychodzi użyć czasownika odmienionego w drugiej osobie liczby pojedynczej – ty. Mają oni dziwną manię dodawania na końcu takiego słowa literki s, której w ogóle nie powinno tam być. VisteS, mirasteS, dijisteS, vinisteS, hablasteS. Poprawna forma jest prawie identyczna, wystarczy odjąć niepasujące s na końcu wyrazu.

ZNIKAJĄCE D i S

Czy Wam też zdarzyło się słyszeć słowa, w których pisowni, przy końcu występuje literka d, która jednak przy wymowie magicznie znika. Cansao, reventao, atontao, viajao. Taki ten Hiszpan cansao (cansado – zmęczony), że oszczędza języka zjadając literki? Podobnie sprawa wygląda przy konkretnych wyrazach, które posiadają spółgłoskę s zaraz po spółgłosce p. To nasze s przy wymowie również ginie w tajemniczych okolicznościach. Epaña, epañol, epabila. Muszę tu dodać jeszcze słynne pa’ que (para que), bo chyba każdy choć raz je słyszał.

AKCENTY

Brak akcentów, ich nadmiar. Hiszpanom zdarzają się pomyłki w tej kwestii językowej. Często zdarza im się zapominać o tym zwłaszcza przy zdaniach pytających zaczynających się od qué (co) oraz cómo (jak), które odmiennie do zdań twierdzących, w zdaniach pytających posiadają owy akcent.

NAJSŁYNNIEJSZE BŁĘDY W PISOWNI

Jest kilka przykładów cudownych błędów, z którymi spotykam się chyba najczęściej. Oto mój krótki ranking:

  • a ver pisane niepoprawnie haber; Haber si mañana Juan no llega tarde. A ver si mañana Juan no llega tarde,
  • problemy z pisownią słów haya (od haber), allá (tam), halla (od hallar – znaleźć), które mimo podobnego brzmienia mają zupełnie inne znaczenie, a jednak w zdaniach często napotykam niepoprawną formę z trzech wybranych; podobna sytuacja z ay! (aj! odgłos zaskoczenia), ahí (tam), hay (od haber); oraz vaya (od ir) i valla (ogrodzenie),
  • bezbłędna forma czasownika haber w trybie subjuntivo to haya. Hiszpanowi ciężko jednak zapamiętać ten wyjątek i wymyślił sobie, że będzie to haiga. Llamaré a mi marido cuando en la habitación haiga menos gente. Llamaré a mi marido cuando en la habitación haya menos gente.


INNE BŁĘDY

Na koniec podrzucę Wam jeszcze kilka innych typowych błędów w języku hiszpańskim:

  • detrás mío, encima tuyo; detrás de mí, encima de ti – błędem jest używanie zwrotów detrás mío czy encima de ti, a robi to znaczna większość Hiszpanów, odpowiednia struktura to detrás de mí, encima de ti,
  • asín – ta dziwna mania dodawania literki n na końcu słowa así. Przecież tam nie ma żadnego n!
  • sino, si no – omylne użycie dwóch różnych zwrotów. Przykład właściwego zdania: Avisa a mamá que llegaremos tarde, porque sino se enfadará mucho. (Daj znać mamie, że się spóźnimy, bo inaczej się zezłości). Si no vas a comer más, voy a recoger los platos.(Jeśli nie będziesz już więcej jadł, pozbieram naczynia).


Czy przychodzą Wam do głowy jeszcze inne przykłady popularnych błędów językowych popełnianych przez Hiszpanów? Zapamiętajcie dobrze te wymienione wyżej, aby wiedzieć, kiedy Wasz rozmówca się myli, czy używa niepoprawnych form. Niestety ktoś, kto hiszpańskiego uczy się jedynie poprzez codzienne życie wśród Hiszpanów, może później nieświadomie popełniać podobne błędy, w końcu nie mając nawet pojęcia, że mówi niewłaściwie. A może zabłyśniecie w towarzystwie i sprostujecie pomyłkę Hiszpana, choć uważajcie, bo przecież nikt nie lubi być poprawiany.

piątek, 8 grudnia 2017

Macierzyństwo na emigracji



O trudach emigracji pisałam Wam już jakiś czas temu. Życie na obczyźnie, zwłaszcza w kraju takim jak Hiszpania mimo, iż innym może wydawać się błogie i lekkie, nie zawsze usłane jest różami.  Jeszcze trudniejsze okazuje się, gdy do codziennych rozterek emigrantki dochodzą zmartwienia i trudy macierzyństwa. Dzisiejszy wpis będzie bardziej osobisty, niż te dotychczasowe. Chciałabym podzielić się z Wami doświadczeniem, jakim jest macierzyństwo na emigracji, z dala od rodziny, ojczyzny i wszystkiego, co nam bliskie. Jak radzę sobie ja oraz parę znanych mi osób, które znajdują się w podobnej sytuacji? Przeczytajcie.

Cała moja rodzina oraz najbliżsi przyjaciele mieszkają poza Hiszpanią, większość w Polsce. Można by zatem rzec, że w Barcelonie jestem „sama”. Rodzina mojego Hiszpana niestety żyje w Galicji, 1000 km od Barcelony. Nie mamy więc u siebie dziadków, ani żadnych członków rodziny, a wizyty jednej jak i drugiej strony stają się bardzo skomplikowane. Z najbliższego grona przyjaciół jesteśmy pierwszą parą, która doczekała się potomka. Jak wiadomo w momencie, w którym zostajesz rodzicem, Twoje życie, priorytety i codzienność chcąc nie chcąc muszą się zmienić. Do czego zmierzam? Być mamą na obczyźnie i nie mieć możliwości wezwania babci, gdy masz ochotę zwyczajnie odespać nieprzespaną noc, wziąć dłuższą kąpiel, posprzątać mieszkanie w spokoju, czy udać się na wizytę do lekarza bez dziecka, nie jest łatwo.

Brak wsparcia ze względu na odległość jest bardzo uciążliwy zarówno fizycznie, jak i psychicznie. 

Przyjaciele Alberto oprócz tego, że nie zdają sobie jeszcze sprawy, czym jest bycie rodzicem, to wciąż prowadzą inny tryb życia, co jest oczywiście zrozumiałe. My, gdziekolwiek nie zostaniemy zaproszeni, udać się musimy z synkiem, ponieważ zwyczajnie nie mamy go z kim zostawić lub musimy iść osobno, raz jedno, raz drugie, co niestety tak już nie cieszy. Bo wyjście na kolację, czy do kina, które kosztować miałoby nas o 40 euro więcej, które to musielibyśmy zapłacić niani, przestaje być atrakcyjne.

Nasz synek jest dzieckiem bardzo aktywnym, ciekawskim i chłonącym każdy szczegół świata. A co za tym idzie, wyjście z nim, czy spotkanie ze znajomymi nie relaksuje tak samo, jak gdybyśmy mogli być sami, bo nie żartując, nie mogę zwyczajnie usiąść na dłużej niż 5 minut. Pewnie nie jeden rodzic to rozumie. Chciałoby się mieć za rogiem babcię, ciocię, siostrę, czy koleżankę z dzieckiem, która odciążyłaby nas choćby raz na jakiś czas przez dwie godziny w ciągu dnia. Osoby takiej jednak nie ma. Jeśli ktoś jest w podobnej sytuacji, na pewno wie, jak bardzo potrafi to zmęczyć psychicznie. Romantyczna kolacja? Z Alexem. Zakupy? Z Alexem. Plaża (i złudne marzenia o opalaniu)? Z Alexem. Niestety niewiele mamy czasu z partnerem tylko dla siebie. A kiedy już organizujemy sobie jakoś kreatywnie czas, możecie wyobrazić sobie, że nie jest to do końca relaksujący moment, bo wciąż pilnować musisz dziecka, zastanawiać się, ile jeszcze wytrzyma w wózku, przyciągać mu czymś uwagę i patrzeć, aby nic mu się nie stało. Może dlatego, gdy odwiedzamy dziadków, próbujemy łapać każdą okazję wiedząc, że wystarczyć nam to musi na kolejne pół roku.  

Bo właśnie – wizyty. To nie godzinna jazda samochodem, czy jak ci wyjątkowi szczęśliwcy kilka kroków do bloku obok. To lot samolotem, na który składają się wyższe koszty, dłuższa podróż, zmęczenie zarówno nasze, jak i dziecka i wszystko to, co wiąże się z lataniem. Dzień z życia wyrwany. Dwie rodziny, które znamy mają to szczęście i żyją w tym samym budynku co dziadkowie. Nawet niedawno wywiązała się rozmowa, w których matki szczerze zgadzały się z tym, że rodzice zawsze są w pogotowiu i bardzo chętnie opiekują się wnukami, co sprawia, że wspomniane mamy mają pomoc i wiele czasu dla siebie, czy dla swoich partnerów. Nie myślmy jednak tylko o sobie. Na pewno możecie sobie wyobrazić, jak cierpią również dziadkowie. Wizyty wnuka raz na pół roku łamią im serca, dlatego pożegnania są zawsze bardzo smutne.

Mój synek obecnie nie widzi poza mną świata. Wiem, że dzieci zazwyczaj lgną bardziej do mam na początku swojego życia, ale nie jest łatwo, gdy dochodzi do sytuacji, w których synek płacze, gdy na ręce bierze go ktoś inny, nawet tata, bo koniecznie chce być z mamą nawet wtedy, gdy mama chce iść tylko do toalety. Nie jest łatwo, gdy nie odstępuje mnie on na krok, gdy nie pobawi się sam dłużej niż 5 minut, gdy wyciąga ręce z chwilą, gdy wstanę na nogi. Nie jest łatwo, gdy gotować, sprzątać, układać, jeść, czesać się… muszę z dzieckiem na rękach. Bo albo to, albo jego płacz. Dlatego nie, bycie jedynie z mamą nie jest niczym dobrym ani dla dziecka, ani dla matki.

Wiecie, co jeszcze bywa czasami uciążliwe w macierzyństwie na obczyźnie? Różnice kulturowe i brak zrozumienia. Wychowanie w Hiszpanii różni się od naszego, polskiego. Jedna z hiszpańskich znajomych, również mama, nadaje na zupełnie innych falach. Wiem, że wśród jej otoczenia, rodziny i znajomych uważana jestem za przesadnie opiekuńczą i bojącą się o każdy krok syna. Powody? Bo dla półrocznego dziecka żłobek to super wyjście, integracja i nauka samodzielności. Bo przy dziecku można przecież palić. Bo rocznemu dziecku można dawać na obiad chipsy. Bo uczące się chodzić dziecko można puścić wolno, niech spadnie ze schodów i się nauczy. Bo nic się nie stanie, jak zabierzesz dziecko na fiestę i pójdzie spać o 2 w nocy, niech śpi w wózku. Oj, takich przykładów mam sporo. Oczywiście przytoczyłam teraz historie tylko jednej grupy ludzi, ale to z nimi często miałam styczność, aż w końcu obrzydły mi te komentarze. Znam również oczywiście hiszpańskie mamy, które podzielają moje opinie i wychowują swoje dzieci już nieco mniej bezstresowo.

Macierzyństwo to piękna przygoda, która bywa niestety trudna. 

Jako idealny przykład mogę powiedzieć, że macierzyństwo na emigracji, jeśli z dala od wszelkich bliskich jest jeszcze trudniejsze. Tak, chciałabym zadzwonić do mamy, aby wzięła małego na spacer, a ja w tym czasie miałabym chwilę dla siebie. Tak, chciałabym zostawić dziadkom synka na jeden wieczór i pójść z Alberto do kina. Tak, chciałabym choć raz odespać 16 miesięcy nieprzespanych nocy mając do dyspozycji kochaną babcię. I to wszystko mam, z tą małą różnicą, że zdarza się to mniej więcej raz na pół roku (jeśli mamy szczęście).


Wpisem tym nie chciałabym wzbudzić niczyjej litości, nie próbuję się żalić i wypłakać, ponieważ decyzja o powiększeniu rodziny była świadoma i ani przez moment jej nie żałowałam. Chciałam jednak ukazać Wam realia macierzyństwa z dala od rodziny, bo jest to nie lada wyzwanie dla naszej psychiki. Chciałam również podzielić się moimi odczuciami zastanawiając się, czy ktoś je podziela. Być może Ty, mamo również zmagasz się sama z trudami macierzyństwa z dala od rodziny i wcale nie musi to być zagranica. Czy u Was też bywa tak ciężko?

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Dlaczego Hiszpanie nie potrafią poprawnie wymawiać słów w języku angielskim?



Żadną tajemnicą jest fakt, iż język angielski nie jest mocną stroną Hiszpanów. O tym, dlaczego nie posługują się oni wystarczająco dobrze tym językiem, pisałam Wam w tym poście. Hiszpanie po angielsku mówią zatem słabo, a jeśli już mówią, to na dodatek często niepoprawnie wymawiają dane słowa. Dzisiaj chciałabym skupić się właśnie na ich wymowie i spróbować przybliżyć Wam jej fenomen. Wiele osób bowiem śmieje się otwarcie z akcentu i werbalizacji angielskich słów słyszanych z ust Hiszpana. Za zadanie postawiłam sobie zatem wyjaśnienie przyczyn słabej umiejętności poprawnej wymowy tego języka.

Zacząć powinnam chyba od tego, że oba języki pochodzą z różnych rodzin. Angielski jest to język germański, a hiszpański wywodzi się z rodziny języków romańskich. Naturalnym zatem będzie, że Hiszpanowi z większą łatwością przyjdzie nauka języka z tej samej rodziny językowej, w której występują podobne cechy. Język angielski i język hiszpański naprawdę bardzo różnią się w swej wymowie. W obu przypadkach mamy do czynienia z innymi dźwiękami.

Hiszpanom wyjątkowo ciężko jest pozbyć się swego ojczystego akcentu i litery w angielskich słowach, które powinni wymawiać prawidłowo, z angielskim akcentem, wymawiają po hiszpańsku. Przykładem będzie angielska spółgłoska y, która przypomina wymową polskie j. Hiszpan błędnie utożsamia ją z hiszpańskim ll, które wymawia się jak miękkie dź/ź i takim sposobem zamiast yes mówią lles (dźes), zamiast you słyszymy llu (dźu). Innym przykładem jest hiszpańska spółgłoska j, którą wymawia się jak mocne, dźwięczne h. I to właśnie owym hiszpańskim j posługują się oni w wyrazach, które zaczynają się na h. W rezultacie z hello wychodzi jello, a z hit mocne hiszpańskie jit. Przeciętny Hiszpan po angielsku nie jest w stanie również wypowiedzieć spółgłoski , jak w angielskim imieniu John i wychodzi z tego Dzion.

Na pewno nikomu nie umknie słynne dodawanie literki e przed wyrazy rozpoczynające się na s. Wychodzi z tego zatem eSpiderman, eStop, eStation itd. Zwróćcie jednak uwagę, że ową samogłoskę e dodaje się jedynie przed wyrazy zaczynające się na s, ale po którym następuje spółgłoska. W języku hiszpańskim nie istnieją bowiem takie wyrazy, które rozpoczynałyby się na literkę s, po której występowałaby spółgłoska. S z samogłoską oczywiście istnieje. Nikt przecież nie mówi eSoy, eSabado, czy eSanto. Wymyślili sobie oni więc taką zasadę dodawania owego e dla ułatwienia wymowy. A kto pierwszy wpadł na ten dość nietypowy pomysł, pozostaje dla mnie niestety tajemnicą.

Innym przykładem gramatycznym będzie fakt występowania aż 12 samogłosek w języku angielskim, a tylko 5 w języku hiszpańskim. Jest to aż 7 nowych dźwięków do opanowania.


Zostawmy jednak gramatykę, samogłoski, dźwięki i sylaby. Przejdźmy do bardziej życiowego objaśnienia problemu. Edukacja. Jak nauczyć się poprawnej wymowy i odpowiedniego akcentu, gdy Twój nauczyciel angielskiego mówi gorzej od koleżanki poznanej na wakacjach w Niemczech? To nie żart. Miałam okazję słyszeć hiszpańskich nauczycieli języka angielskiego i niektórzy niestety nie mieli się czym popisać. Słysząc taką wymowę od pierwszych zajęć koduje się ona automatycznie w głowie i schemat niepoprawności się powiela. Ale nie tylko profesorowie nie przykładają wagi do poprawnej wymowy. Na co dzień w telewizji Hiszpan również słyszy angielskie wyrazy czytane błędnie. Kolgate, Pantene, Bosk… Nie przejdzie mu nawet przez myśl, że przez całe życie pastę Kolgejt nazywał Kolgate. Może nie jest to bardzo znaczące, ale na pewno mózg zapamiętuje takie pomyłki, których później ciężko się wyzbyć.

Zaczęłam temat telewizji, więc nie mogłabym nie wspomnieć o dubbingu, który króluje w Hiszpanii, a o którym opowiadałam już przy okazji wielu wpisów. W tym wypadku brak osłuchiwania się z językiem angielskim przyczynia się do późniejszych trudności w jego nauce, a co za tym idzie w poprawnej wymowie danych wyrazów. Wyobraźcie sobie, że zaczynacie uczyć się nowego języka, którego akcent jest Wam niemalże zupełnie obcy, a czytając dane słowa od podstaw nauczyć się musicie ich poprawnej wymowy. Brzmi jak nie lada wyzwanie. Dlatego właśnie codzienne osłuchiwanie się z językiem angielskim, nawet bez potrzeby rozumienia, pomaga w przyszłej nauce. A w Hiszpanii naprawdę niewiele słyszy się go na co dzień.

Do całej listy dochodzi jeszcze jeden, na pierwszy rzut oka nieznaczący powód. Wiecie, co się dzieje, gdy Hiszpan w grupie swoich znajomych użyje angielskiego wyrazu z poprawną (a nie „shiszpańszczoną”) wymową, a dodatkowo postara się i o angielski akcent? Grupa zacznie się śmiać. Oczywiście jest to mocne generalizowanie i nie zdarza się zawsze, ale ja sama byłam świadkiem takich sytuacji. Pan światowy się znalazł. I’m sorry, że nie mówię tak dobrze po angielsku. I tym podobne zaczepki. Takiemu Hiszpanowi od razu się odechciewa i aby uniknąć kolejnych docinek i żartów następnym razem decyduje się on na niepoprawną formę, ale za to ogólnie przyjętą.

To tych kilka powodów sprawia, że Hiszpanie mają trudności z poprawną wymową języka angielskiego i tak stresuje ich rozmowa w tym języku. A może przychodzi Wam coś jeszcze do głowy? Można by powiedzieć Dla chcącego nic trudnego, wszystko jest do wyuczenia. I pewnie nie byłoby to kłamstwo. Nie zapominajmy jednak, że predyspozycje językowe mogą znacznie różnić się u ludzi. Jeden może być wyjątkowo utalentowany i chwalić będą go za idealny akcent, a drugi łamać będzie sobie język próbując przedstawić się w języku obcym. O nas Polakach mówi się podobno, że z łatwością przychodzi nam opanowanie obcych języków, a i ich wymowa nie stanowi ogromnego problemu dla wielu. Być może wpływ na to ma fakt, że język polski to jeden z trudniejszych języków świata i skoro mówimy biegle tym właśnie językiem, to który stanowić może dla nas wyzwanie? Choć nie raz spotkałam się też z żartami na temat naszego mocnego, polskiego akcentu i mocno wyróżniającego się r.