Polska i Hiszpania. Oba kraje Europy. Położone właściwie nie tak daleko od siebie, jednak jak bardzo różne. Jeśli ktoś wciąż uważa, że styl wychowania dzieci w tych obu krajach jest podobny, bardzo się myli. Wychować dziecko na szczęśliwego, spełnionego i mądrego człowieka – taką zasadę bez wątpienia wyznają mamy z obu krajów, podobnie zresztą, jak rodzice na całym świecie, prawda? Jedyną różnicą są stosowane sposoby – zupełnie inne, nie znaczy jednak, że gorsze.
W Polsce przeważa tradycyjny model
wychowawczy, oparty głównie na dyscyplinie, wpajaniu odpowiednich zasad kultury
i dużym udziale oraz ingerencji rodziców w życie i wychowanie dziecka. Jeśli miałabym
krótko określić wychowanie dzieci w Hiszpanii, nazwałabym je „wychowaniem na
luzie” – bezstresowym.
Natknęłam się niedawno na artykuł, w którym
pisano, iż na podstawie przeprowadzonych badań hiszpańskie dzieci są jednymi z
najszczęśliwszych na naszym globie. Wpływ może mieć na to fakt, iż z dniem
narodzin dziecka, cała rodzina skupia swą uwagę na nim, życie dorosłych
podporządkowuje się dziecku. Maluchy bardzo rzadko spotykają się z odmową. Z drugiej jednak strony, gdy dziecko próbuje się buntować i
stawiać opór wobec jakiejś decyzji, rodzic Hiszpan nie reaguje. Stąd nikogo nie
szokuje widok dziecka leżącego na podłodze w sklepie usilnie próbującego
wymuszenie kupna nowej zabawki w trakcie, gdy jego mama kontynuuje zakupy,
ignorując atak buntu.
W Hiszpanii dzieciom nie wpaja się
poczucia czasu – nie ma określonych godzin spania, dzieci nie kładą się do
łóżek „po dobranocce”, jak to przyjęło się w Polsce. Widok rodzin z
najmłodszymi dziećmi po godzinie 22 przy stolikach na placu, gdzie rodzice
spokojnie popijają kolejną lampkę wina, a dzieci biegają wokół i zajmują się
same sobą, to widok bardzo naturalny. Maluchom pozwala się właściwie na
wszystko. Biegają, krzyczą, turlają się po ziemi, rzucają zabawkami, a przy tym
nikt nie zwraca na nie większej uwagi. Wspomnę tutaj również o sposobie ubioru.
Dzieci ubierane są naprawdę lekko. Nie
mówię tu oczywiście o sierpniowych upałach. Nie można porównać hiszpańskiej i
polskiej zimy, aczkolwiek w Barcelonie również bywa zimno. Niemowlaki bez
czapeczek, dzieciaki z rozpiętymi kurtkami.
Z jednej strony nowy członek rodziny
jest oczkiem w głowie rodziców, z drugiej zaś normą jest oddawanie 6
miesięcznych dzieci do żłobka i to nie zawsze z przymusu powrotu do pracy spowodowanym
słabą sytuacją ekonomiczną.
Dzieci rozpoczynają naukę w wieku 3 lat
– nie jest ona obowiązkowa, jednak silny nacisk społeczny ma duży wpływ na
decyzję rodziców. Dodam tu jako ciekawostkę, iż dzieci od najmłodszych lat
zwracają się do nauczycieli na ty. Zresztą
nie tylko do nauczycieli – w sklepie, u lekarza, w banku. Ktoś może powiedzieć,
że powoduje to zacieranie się relacji i autorytetów, z drugiej jednak strony
eliminuje szkolny stres, którego doświadcza wiele choćby polskich dzieci.
W Hiszpanii bezstresowe wychowanie
maluchów nie jest modą, ale normą. Bezpośredniość w stosunku do dorosłych, „swawolka”,
ubiór, styl (bardzo wielu niemowlakom przebija się wcześnie uszy, nie tylko
dziewczynkom), wolna wola w decydowaniu o kontynuacji edukacji (odpowiednik naszego gimnazjum
kończy się w wieku 16 lat) – a co za tym idzie częste przesiadywanie na utrzymaniu rodziców.
Hiszpański bezstresowy model wychowania, jak każdy ma swoje
dobre i złe strony. Dzieci na całym świecie mają te same potrzeby: miłości,
bliskości, jak i te związane ze spokojnym snem, odpowiednim odżywaniem czy
ubiorem. Na sposoby ich zaspokajania ma wpływ kultura i otoczenie. Metody schodzą
na drugi plan, gdy wszystkie te potrzeby są w 100 procentach zaspakajane.
W tekście przedstawiłam oczywiście te skrajne różnice między
wychowaniem polskim, a hiszpańskim. Dzieci kocha się tak samo i nie zrzuca się
ich na „plan boczny”. Daje się im po prostu dużo więcej swobody i nie próbuje
się ich obsesyjnie owładnąć, czy doszukiwać się problemów i wpływów
emocjonalnych w kwestiach, w których tych problemów nie ma.
Każda mama stoi przed koniecznością
podjęcia decyzji o sposobie wychowania swej pociechy. Bezstresowe wychowanie? Czy
jednak tradycyjny model kar i nagród? Być wymagającą, czy dać dziecku tyle wolności,
ile zapragnie? To trudne zadanie, zwłaszcza gdy sami rodzice wychowali się w
dwóch różnych kulturach. Jak ja wychowuję moje dziecko? Tak, jak podpowiada mi
serce i rozum. Nie zdarzyło się dotychczas, abyśmy my – rodzice Alexa – mieli dwie
bardzo skrajne opinie na temat któregoś z aspektów jego wychowania. Oboje chcemy
dla niego jak najlepiej i póki jesteśmy konsekwentni w naszych postanowieniach,
nieważne jest, czy zaczerpniemy „rad” z polskiego, czy hiszpańskiego modelu wychowania
dzieci.
Tekst jest oparty na WŁASNYM doświadczeniu oraz na rozmowach z innymi rodzicami (na pewno znajdą się osoby, które będą negować te informacje). Opisany model jest jednak jedynie baczną obserwacją, jak i oparty jest na znalezionych informacjach - obserwacjach innych osób dotyczących sposobu wychowania dzieci w Hiszpanii. Artykuł w żaden sposób nie ma na celu krytyki, a jedynie podkreślenie różnic. Jak wiadomo - każda reguła ma wyjątek.
Tekst jest oparty na WŁASNYM doświadczeniu oraz na rozmowach z innymi rodzicami (na pewno znajdą się osoby, które będą negować te informacje). Opisany model jest jednak jedynie baczną obserwacją, jak i oparty jest na znalezionych informacjach - obserwacjach innych osób dotyczących sposobu wychowania dzieci w Hiszpanii. Artykuł w żaden sposób nie ma na celu krytyki, a jedynie podkreślenie różnic. Jak wiadomo - każda reguła ma wyjątek.
W Polsce zdecydowanie dużo jeszcze jest wpajania bycia 'grzecznym'... W Hiszpanii powiedzą prędzej jaka 'ładna dziewczynka', a w Polsce... 'o jaka grzeczna'... Choć w sumie chyba wolę mieć grzeczne (choć to też temat rzeka co to słowo oznacza) dziecko bo można się tego nauczyć, a to czy ładne czy nie to już kwestia gustu i genów na które nie mamy wpływu. Besos!
OdpowiedzUsuńW Hiszpanii każde dziecko od małego ma wpajane, ze jest najpiękniejsze , najmądrzejsze i najwspanialsze na świecie . Konfrontacja tego z późniejsza rzeczywistością szkolno - zawodowa nie zawsze okazuje sie fajna . Z kolei nocne zabawy na placach praktycznie niekontrolowane przez nikogo w dużym procencie kończą sie na urgencii - szycie ran głowy to letni standard dyżurów . Dzieci bezkrytycznie chowane sa na tv reklamach : nutella jako panaceum na szkolne kłopoty i syrop , ktory w kilka godzin wyleczy wko . W pięknym parku nad rzeka, gdzie moglyby sie do woli wybiegać bez ryzyka urazu głowy , obserwując ptaki , wiewiórki etc - pusto , za to w barach full . Można by pisać godzinami ... W czasie epidemii gruźlicy , ktora mieliśmy ostatnio u 16 latków jedynym zmartwieniem rodziców było czy przy obowiązkowej terapii dzieci bedą mogły pic alkohol itd, itd,itd
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba znalezc tzw. zloty srodek. Duzo milosci i swobody, ale z jasno postawionymi normami. My tak usilujemy wychowac nasze dzieci (pl-es), bo hiszpanskie w wielu przypadkach uwazam za niewychowane. <a konsekwencje mozna ogladac w programach typu "Hermano mayor". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTemat rzeka!:) Ja tez wychowuje dzieci w Hiszpanii... Staram sie wybierac to con uwazam za sobre z obu modeli, polskiego i hiszpanskiego. Na pewno klimat tez ma duzy wplyw, na przyjade na godziny spania. Trudno zmusic dzieci w lecie do pojscia do lozek kiedy dopiero mozna odetchnac od upalu por 19tej a base y czynne do 22giej, zreszta jest tez jasno do tej godziny... Ale nie przepadam za tym de w szkole nawet w zimie dzieci SA na przerwie wypuszczane bez swetrow, nie mowiac juz o kurtce... Z kolei bardzo lubie to ze dzieci SA mile widziane w kazdej restauracji czy hotelu!
OdpowiedzUsuńZ większością tekstu się zgadzam, jak i z komentujacymi. Zastanawia mnie tylko ten stres szkolny polskich dzieci. Jaki stres????? Uważam, że szacunek się należy osobom starszym, bez względu czy to nauczyciel, czy sąsiadka, czy ciocia. Może i urocze jak trzylatek zwraca się to nowo spotkanej osoby na "ty", ale nastolatek? Ze wstydu bym się spaliła. Wychowujmy nasze dzieci w Hiszpanii, róbmy wszystko żeby nie czuły się gorsze od dzieci hiszpańskich, ale wpajajmy im zasady dobrego wychowania. Nic im od tego nie ubędzie.
OdpowiedzUsuńOczywiście zgadzam się, że dorosłym należy się szacunek i nie to miałam na myśli mówiąc stres. W Polsce wielu nauczycieli wciąż jeszcze budzi postrach. A jest różnica między autorytetem, a odczuwaniem strachu. Luźniejsze podejście nauczycieli sprawia, że dzieci "nie boją" się chodzić do szkoły. Ja sama będąc jeszcze uczennicą pamiętam kilku nauczycieli, którzy budzili strach, a ich lekcje były dla mnie stresujące. To miałam na myśli. Można mieć autorytet, szacunek i "luz".
UsuńOdniosłam się do tego zdania:"Ktoś może powiedzieć, że powoduje to zacieranie się relacji i autorytetów, z drugiej jednak strony eliminuje szkolny stres."
UsuńTak to zrozumiałam, jak napisałam.
Nie miałam na pewno na myśli braku szacunku, nic z tych rzeczy. Najwidoczniej nie do końca się zrozumiałyśmy :)
UsuńSama wciąż zwracam się tu do starszych/obcych osób na "Pan/Pani".
I tego się trzymajmy ;)
UsuńP.s. Uwielbiam Barcelonę.
A powiedz proszę, ile czasu hiszpańscy rodzice poświęcają swoim dzieciom biorąc pod uwagę długi dzień pracy? Mieszkałam 6 lat w Portugalii i tam Portugalczycy sami mówią, ze dzieci widzą tylko nocą. Sama uwielbiałam Portugalię poki mój synek nie osiągną tam wieku szkolnego. Długie godziny pracy i szkoły nie pozostawiały wiele czasu na bycie razem. A jak jest w Barcelenie?
OdpowiedzUsuńWiesz, to naprawdę zależy od pracy. Nie ma reguły. Znam rodziców, którzy pracę kończą już o 17, więc mają całe późne popołudnie i wieczór dla dzieci, znam i takich, którzy widzą dziecko pół godziny dziennie przed pójściem spać. Prace biurowe pozwalają spędzić z rodziną cały weekend, bo wtedy jest wolne. Ciężko naprawdę wrzucić wszystkich do jednego worka.
Usuń