czwartek, 2 listopada 2017

Tych kilka sytuacji, które zrozumie każdy emigrant




Życie na emigracji ma swoje plusy i minusy. Jest to na pewno niezapomniana przygoda i wartościowe doświadczenie. Szczególnie pierwsze miesiące mogą być dość trudne, adaptacja, przystosowanie się do nowego miejsca, nowych ludzi, zaakceptowanie zmian. Są ludzie, którzy aklimatyzują się wyjątkowo szybko i już po paru tygodniach czują się jak w domu. Innym zajmuje to nieco więcej czasu, a jeszcze inni ostatecznie nie osiągają celu jakim jest adaptacja w obcym miejscu i decydują się na powrót do ojczyzny. Ten aspekt emigracji przebiega indywidualnie i nie powinno się porównywać go z przypadkami innych osób. Jest jednak mnóstwo innych okoliczności i sytuacji związanych z życiem na emigracji, które dzielimy my, wszyscy emigranci. Jestem bardzo ciekawa, czy potwierdzicie moją listę rzeczy, które zrozumie każdy Polak mieszkający na obczyźnie. Żartobliwe zestawienie punktów pod tytułem: 


Jesteś imigrantem, jeśli…


Musiałeś opowiadać o Polsce niezliczoną ilość razy odpowiadając przeważnie na te same pytania. Jesteś już tak znudzony tą samą dyskusją, że niektóre regułki znasz już na pamięć i Twojemu rozmówcy odpowiadasz automatycznie błądząc w tym czasie myślami zupełnie w innym kierunku. Że w Polsce też mamy lato, że w Polsce język rosyjski to nie język urzędowy, że nie żyjemy już w Komunie, że w Polsce oprócz wódki spożywamy również inne napoje, że nie wszystkie Polki to blondynki… A słowa Powiedz coś po polsku usłyszałeś tyle razy, że zazwyczaj wypowiadasz jedno i to samo zdanie tylko po to, by za chwilę usłyszeć, że jest niemożliwe do powtórzenia.


Na pytanie Dlaczego akurat ten kraj? odpowiadałeś już równie niezliczoną ilość razy. Pierwsze kilkadziesiąt sprawiło Ci radość i zawsze starałeś się zaspokoić ciekawość swego rozmówcy wymieniając wiele zalet danego kraju. Gdy wybiła setka, zaczęło Cię to nudzić i wypowiedź skracałeś do kilku krótkich zdań zawierających najważniejsze fakty. Dzisiaj masz ochotę odpowiedzieć Bo tak tylko po to, aby nie musieć odpowiadać na to samo pytanie po raz tysięczny.


Przy każdym spotkaniu z polskimi znajomymi zasypywany jesteś pytaniami na temat Twojego emigracyjnego kraju. Kwestie jak zwykle się powtarzają i znów opowiadasz o tym samym enty raz.

Do dentysty umawiasz się w Polsce. A zazwyczaj robi to Twoja mama, która jest na miejscu. 


Drogę na lotnisko w obu krajach znasz na pamięć. Który autobus, która linia metra, mijane sklepy, mijane ulice, rozkład jazdy. Zaraz po drodze prowadzącej do pracy to ta najbardziej wbita w pamięć.


Wracając z Polski zabierasz walizkę pełną kiełbasy, ogórków, śledzi i ptasiego mleczka. A lądując w miejscu docelowym zaraz sprawdzasz w Internecie, czy w pobliżu jest może polski sklep. Tak na wszelki wypadek, gdyby zatęskniło Ci się za białą kiełbasą, żurkiem, czy polskim Tyskim.


Najczęściej używany przez Ciebie program komputerowy to Skype, a słowa Słychać mnie?, Ja Cię słyszę, a Ty mnie? oraz Nie widać Cię! to te, które zakodowane masz już w głowie i wypowiadają się niemalże same, automatycznie. A jak już rozmawiasz przez tego Skype, to nie może zabraknąć pytania o pogodę. I z jednej i z drugiej strony.


Narzekasz na pieczywo. Nie ma to jak prawdziwy, polski chleb, którego tak brakuje na emigracji.


Przez pierwsze tygodnie towarzyszyła Ci bariera językowa, a przy każdej konieczności otworzenia buzi miałeś wrażenie, że serce wyskoczy Ci z klatki piersiowej. Nie znając jeszcze dobrze języka uśmiechałeś się miło, gdy nie rozumiałeś Twojego rozmówcy kiwając głową na potwierdzenie jego tajemniczych słów, lecz w środku modląc się by jego wypowiedź nie zawierała żadnego pytania.
 
Słysząc na ulicy język polski odwracasz się w poszukiwaniu rodaka. A tak, ze zwykłej ciekawości. P. S. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii już chyba nawet przestali się odwracać, bo w innym wypadku dostaliby w końcu kręczu szyi.


Nie nazywasz się już tak, jak nazywałeś się w Polsce. Twoje imię, jeśli nie będzie tłumaczone na dany język, to przynajmniej w taki sposób wymawiane. Dziękujesz mamie, że nazwała Cię Anna, a nie Małgorzata, czy Daniel, a nie Włodzimierz. 


Choć raz usłyszałeś od mamy podobne słowa: I jak ty tam dajesz sobie radę na ten emigracji? Jesz dobrze? Kotlety sobie jakieś zrób. Schudłeś coś.


Zdarza Ci się myśleć w obcym języku, a rozmowa po polsku może czasami przysporzyć problemów, gdy do głowy w pierwszej chwili przychodzą obcojęzyczne słowa. I nie raz znajdujesz się w sytuacji, w której przetłumaczyć musisz wypowiedź znajomego, która po polsku nie ma żadnego sensu, a próba rozjaśnienia kończy się tym, że nie rozumie Cię ani jeden, ani drugi.


Literowanie Twojego nazwiska w obcym języku wykute masz już na pamięć. Oraz Tak, te literki ł i ć to polskie znaki, proszę wpisać po prostu l i c. 


Spotykasz się z szokiem obcokrajowców, gdy mówisz im, że Katarzyna i Kasia to to samo imię. A skrót od Aleksandra to nie Aleks, a Ola. I tak z wieloma, wieloma imionami…


Kupno biletów na święta do domu wiąże się dla Ciebie z uczuciem podobnym do wygranej w Lotto. To zrozumie tylko emigrant.


Przynajmniej raz, a założę się, że więcej, zdarzyło Ci się porównywać Polskę do kraju, w którym żyjesz. Ceny, ludzi, zwyczaje, codzienność…


Wstawiając zdjęcie na facebooka zastanawiasz się, w jakim języku dodać opis starając się określić liczbę znajomych z Polski i tych zagranicznych i zgadnąć, których jest więcej.



Jesteś emigrantem, jeśli pasuje do Ciebie przynajmniej połowa z wymienionych kwestii. Emigranci, zgadzacie się? Macie jeszcze jakieś inne pomysły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz